Site icon Okiem Maleny

Kobiety Drogi – Martyna Skura

Martyna Skura – dziewczyna od rafy i rekinów

Dziś w Cyklu Kobiety Drogi moim gościem jest Martyna Skura. Pisze o sobie, że jest wulkanem energii. Skończyła studia … i została inżynierem … ale tylko na papierze. Z zawodu jest menadżerem, a z zamiłowania podróżniczką. Pomieszkuje na rajskich wyspach, prowadzi bloga lifein20kg, dba o środowisko, promuje odpowiedzialną turystykę i broni reputacji rekinów. Dziś te wszystkie tematy poruszyłyśmy w rozmowie. Zapraszamy. 

Na Malediwach z mojego łóżka do rafy koralowej miałam 3 minuty.

MMK: Martyna próbowałam nadążyć za miejscami, w których mieszkałaś, ale przepadłam. Mogłabyś mi pomóc i wymienić kraje, w których mieszkałaś i zawody, które wykonywałaś? 

MS: Też je czasem muszę wymieniać na głos, aby sobie przypomnieć (śmiech). Od początku:
Gruzja (Akhaltsikhe) – 9 miesięcy wolontariatu dla organizacji zajmującej się aktywizacją i prawami kobiet
Gruzja (Kutaisi) – 5 miesięcy wolontariatu dla Gruzińskiego Ministerstwa Edukacji, nauczycielka angielskiego
Chiny – rok jako nauczycielka angielskiego
Tajlandia – rok jako koordynatorka projektów społecznych w wiosce zniszczonej przez tsunami
Tanzania – 3 miesiące jako mentorka międzynarodowa i karda na obozach młodzieży
Azja południowo-wschodnia – kilka miesięcy w 2016 jako pilot wycieczek
Meksyk – 1,5 roku jako instruktorka nurkowania
Fidżi – 2 miesiące jako mentorka międzynarodowa i kadra na obozach, które zajmowały się ochroną rafy i środowiska nabrzeżnego
Malediwy – rok jak instruktorka nurkowania
W międzyczasie tłumaczka (przewodniki, strony internetowe, katalogi, teksty, dokumenty itp.), praca zdalna, obsługa social mediów. Praca, którą mogłam wykonywać tak, gdzie akurat byłam np. w Azji.

MMK: To robi wrażenie. Powiedz, który z nich wspominasz najmilej i dlaczego? Przy tej ilości mogą być nawet dwa. 

MS: Każde miejsce jest inne. Do Gruzji mam wielki sentyment jako pierwszy kraj emigracji, wielu przyjaciół i rodzin, które traktowały mnie jak własną córkę.
Mieszkańcy Fidżi są przemili a rafa kolorowa. 
Na Malediwach z mojego łóżka do rafy koralowej miałam 3 minuty.
W Tajlandii przez rok pracowałam we wspaniałym zespole, cudownych i inspirujących ludzi.
W Meksyku żyło mi się najłatwiej. 

MMK: Napisałaś bardzo ciekawy artykuł o cyklu szoku kulturowego. Przeszłam go na własnej skórze mieszkając w Czarnogórze i podpisuję się pod wszystkimi punktami. Rzeczywiście najpierw mamy miesiąc miodowy i wszystko jest wspaniałe, potem dostrzegamy to co jednak nas irytuje i za czym tęsknimy, wreszcie tolerujemy więcej, a na koniec mamy problem we własnym kraju. 

Pamiętam, że mnie bardzo irytowało w Czarnogórze, że wszyscy skracali moją przestrzeń osobistą. Gdy pracowałam w biurze każdy siedział mi na głowie. Czarnogórska manana też była dość trudna do przejścia, tym bardziej, że po drugiej stronie barykady miałam Polaków. Powiedz jak było u Ciebie – jakie etapy z Twoich licznych szoków zapamiętałaś najbardziej, który kraj dał Ci największą szkołę, a w którym było najłatwiej? 

MS: Zdecydowanie ten tytuł należy do Gruzji. Przeszłam przez wszystkie etapy szoku kulturowego. W następnych krajach odczuwałam go już mniej lub byłam go bardziej świadoma. Z czasem przestałam postrzegać coś jako różnice kulturowe a raczej jak coś typowego dla tej kultury. Starałam się znaleźć podobieństwa a nie różnice. Raczej burzyć podziały niż je budować i rozgraniczać ludzi jako „my” i „oni”. Ostatnio przeżyłam większy szok kulturowy jadąc komunikacją miejską w Trójmieście. 

Ten kto krytykuje lokalnych mieszkańców krajów rozwijających się, że wyrzucają śmieci do morza, dawno chyba nie był w polskim lesie.

MMK: Mnie kojarzysz się z trzema rzeczami: promowaniem odpowiedzialnej i proekologicznej turystyki, ochroną rekinów oraz nurkowaniem w rajskich miejscach. Powiedz jak według Ciebie wygląda problem proekologicznego podróżowania? Dużo się o tym mówi w ostatnich czasach, ale czy realnie widać postępy? 

MS: Jestem dziewczyną od rekinów! Super, że Ci się tak kojarzę. Proekologiczne podróżowanie to temat rzeka! Jak dużo mamy czasu? 😉 Jest wiele aspektów, które należy brać pod uwagę. 

Wiele zależy od nas i naszej dobrej woli i chęci. Nie bez znaczenia jest kraj, do którego jedziemy. Wiadomo, że w Skandynawii łatwiej jest być ecofriendly niż w Azji Południowo-Wschodniej. Zauważyłam również, że są osoby, które w Europie dbają o ekologię a już w podróży nie.

Oczywiście, że wygodniej i lżej jest podróżować z lekkim plecakiem i nie wozić ze sobą kubka, sztućców i opakowań do żywności. Łatwiej na ulicy w Bangkoku wziąć jedzenie na plastikowym talerzyku a smoothy w jednorazowym kubku.

Jak wiesz rafa koralowa i oceany są mi bardzo bliskie i staram się o nie dbać i je chronić. Dużo o tym mówię i będę mówić u siebie na blogu, IG, FB, YT i podcastach. 

Widzę postępy, wzrost świadomości.

Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz. Wiele osób, z Europy, USA i tzw. krajów rozwiniętych jedzie do np. Azji Południowo-Wschodniej i krytykuje lokalnych mieszkańców, że nie dbają o środowisko. To wg mnie bardzo nie fair. Nam też bardzo długo zajęło uświadomienie sobie jak ważna jest nasza planeta i jak powinniśmy o nią dbać. Jeszcze kilka lat temu słyszałam drwienie w głosie, gdy przychodziłam z własnym kubkiem, odmawiałam słomek czy mówiłam o brokacie i mikroplastiku w kosmetykach.

Kiedyś podczas zachodu słońca na Malediwach opowiadałam o nielegalnie łowiących rybakach. Odezwało się wiele głosów zbulwersowania ze strony osób z Polski „Dlaczego oni nie dbają o swoje środowisko, dlaczego przeławiają ryby, nie wiedzą co tracą?!”. Pamiętajmy jednak, że oni zaspokajają swoje podstawowe potrzeby: jedzenie i utrzymanie rodziny. Średnio przemawia do nich argument, że za 10 lat nie będzie ryb albo rafa umrze, skoro oni nie wiedzą, czy następnego dnia nie wiedzą, czy nakarmią swoje rodziny. To samo jest z plastikiem: na Malediwy wszystko trzeba dotransportować drogą morską. Plastik jest tańszy w produkcji i transporcie. Mieszkaniec Malediwów, który nie wie czy następnego dnia będzie miał czym nakarmić rodzinę, stojąc przed półką sklepową i wybierając produkt droższy ekofriendly a tańszy w plastiku nie będzie się zastanawiał. Ten kto krytykuje lokalnych mieszkańców krajów rozwijających się, że wyrzucają śmieci do morza, dawno chyba nie był w polskim lesie. Nie bronię zanieczyszczania środowiska, sama z tym walczę i przez rok pracowałam z chłopakami na Malediwach i sprzątaliśmy rafę, plaże i bezludne wyspy. Dlatego wierzę w edukacje. 

Do tej pory bardziej boję się prowadzić samochód w Trójmieście niż nurkować z rekinami. 

MMK: No dobra, a teraz proszę mi opowiedzieć o rekinach. Bronisz ich non stop, nosisz maseczki z rekinami, wrzucasz komiksy ocieplając ich wizerunek. Ja wiem, że podobno palmy kokosowe zabijają rocznie więcej ludzi niż rekiny, wiem też, że ludzie co roku zabijają tysiące rekinów, ale tak szczerze: nie boisz się ich? Czy nurkując „stanęłaś” kiedyś oko w oko z jakimś groźnym gatunkiem rekina? 

MS: Nurkowałam z żarłaczami tygrysimi i tępogłowymi. Wiele z nich podpłynęło do mnie na wyciągnięcie ręki i mogłam im spojrzeć dosłownie prosto w oczy. Do tej pory bardziej boję się prowadzić samochód w Trójmieście niż nurkować z rekinami. 

Każde nurkowanie z rekinami powinno być poprzedzone briefingiem, omówieniem zasad bezpieczeństwa itp. Gdy jestem przewodnikiem takiego nurkowania muszę jeszcze bardziej zwracać uwagę na moich klientów. Bo można być doświadczonym nurkiem a i tak spanikować pod wodą. A panika jest najbardziej niebezpieczna. Dlatego jednym z elementów szkoleń i ćwiczeń instruktorów jest radzenie sobie z panikującymi osobami. 

MMK: Trochę Cię rozumiem, bo ja od zawsze miałam hopla na punkcie wilków. Nie pamiętam jak to się zaczęło, ale od dzieciaka kochałam Barego syna szarej wilczycy oraz czytałam wszystkie mity z wilkami w roli głównej. Niesamowicie mnie irytuje gdy ludzie przedstawiają je jako bestie, urządzają polowania itp. A jak się zaczęło z Twoimi rekinami? Skąd ta miłość?

MS: Sama w dzieciństwie zamykałam oczy, gdy rekin w Szczękach atakował ludzi. Kiedyś na prelekcji na temat ochrony oceanów i rekinów usłyszałam: będziemy chronić tylko to co kochamy, pokochamy tylko to co zrozumiemy, zrozumiemy tylko to czego się nauczymy (In the end we will conserve only what we love, we will love only what we understand, and we will understand only what we are taught; Baba Dioum, 1968). Rekiny sa jednym z najbardziej niezrozumianych gatunków zwierząt na świecie. W głowie mi się nie mieści, że jeden film (Szczęki) potrafił wykreować tak silną, bezzasadną opinię o jakimś stworzeniu. Już pomijając fakt że z około 440 gatunków rekinów tylko 3-4 zostały powiązane z atakami na ludzi. Wierzę w edukację i że obalanie stereotypów i przekazywanie rzetelnej wiedzy ma sens. 

20 maja miałam zacząć nowy rozdział na St Marteen, na Karaibach. Wyczekiwałam tej pracy przez pół roku

MMK: Teraz wszyscy jesteśmy uziemieni. Nie wiem jak Ty, ale ja strasznie tęsknię za wolnością i możliwością podróżowania. Śnią mi się wulkany, rajskie plaży, trekkingi w górach. Istne wariactwo. Wiem, że u Ciebie ta sytuacja wpłynęła również na życie zawodowe. Jak obecna pandemia zmieniła Twoje życie. 

MS: 20 maja miałam zacząć nowy rozdział na St Marteen, na Karaibach. Wyczekiwałam tej pracy przez pół roku. Kontrakt został przełożony na następny rok. Wydaje mi się, że w tym roku nie wyjadę nigdzie na kontrakt. Na pewno nie do Europy. Może jesienią do Azji. Czas pokaże. 

MMK: Czy widzisz jakieś plusy tej sytuacji? Ja mam cichą nadzieję na zmniejszenie konsumpcyjnego podejścia do życia, koniec turystyki na zasadzie bezmyślnego odhaczania miejsc no i przejście w tryb „jestem”. A na co Ty masz nadzieję? Może już widzisz jakieś pozytywne zmiany? 

MS: Moja amerykańska przyjaciółka nauczyła mnie znajdować w każdej sytuacji pozytywne strony. Kiedyś pracowałyśmy z bardzo ciężką grupą osób, pojawiało się nękanie, obgadywanie, plotki, niesprawiedliwe traktowanie. Podczas, gdy ja wkurzałam się na ludzi i załamywałam ręce, ona powiedział zdanie, które zapadło mi w pamięć: ”Martyna, miałaś niepowtarzalną sytuację nauczyć się pracować z idiotami”. Właśnie tak było. Od tamtej pory, gdy w tropikach leje deszcz, cieszę się, że nie będę miała oparzeń słonecznych. To samo jest z rafą. Ciesze się, że ocean od nas odpocznie. Na Wielkich Jeziorach w USA, woda stała się tak czysta, że z drona można zobaczyć wraki statków na dnie. 

scuba diving uczy nas o tym co jest na około nas, freediving uczy nas o tym co jest w nas

MMK: Jesteś instruktorem nurkowania, ale wiem, że próbowałaś też free divingu – czyli zejścia pod wodę bez sprzętu. Twój rekord to ponad 2,5 minuty. Co pociąga Cię w tym jednym z bardziej ekstremalnych sportów? Na ile metrów zeszłaś? 

MS: 20 metrów to mój limit. Problemem nie był dla mnie oddech a ciemność. Treningi odbywały się w cenotach (podwodnych jaskiniach) albo głębokich wodach, gdzie nie widać dna. Gdy tylko robiło się już nieprzyjemnie ciemno, zaczęłam się stresować i panikować i zawracać. 

Mój instruktor free divingu powiedział mi kiedyś, że nurkowanie ze sprzętem (scuba diving) uczy nas o tym co jest na około nas. Nurkowanie na wstrzymanym oddechu (freediving) uczy nas o tym co jest w nas. To absolutne wyciszenie wewnętrzne, przesuwanie swoich ograniczeń i granic, które wydawały nam się stałe. 

MMK: Czy są osoby, którym zdecydowanie byś odradziła nurkowanie? Jakie są zagrożenia związane z tym sportem i jak wybrać miejsce, w którym się spróbuje pierwszy raz. Czy są jakieś marketingowe pułapki, triki, na co należy zwracać uwagę wybierając kurs. 

MS: Gdy zaczynałam nurkować, bardzo słabo pływałam i bałam się wody. Udało mi się pokonać własne ograniczenia i pokonać pewne lęki. Dostałam wiele wiadomości od obserwatorów, że panicznie boją się wody albo maja traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa, ktoś ich podtapiał. W takiej sytuacji proponowałabym wizytę i poradę u specjalisty. Nad takimi traumami trzeba pracować z kimś kto się na tym zna. 

MMK: Czasem przechodzi mi przez myśl, żeby oprócz snurkowania zrobić krok dalej i zanurkować. Zastanawiam się czy moje permanentnie zatkane zatoki nie są przeszkodą. Słyszałam, że nie wolno nurkować na 24 h przed i po locie samolotem, czy są jeszcze inne zasady, o których niekoniecznie mogą pamiętać turyści na wakacjach, a które są mega ważne dla ich zdrowia?

MS: Przed zapisaniem się na nurkowanie centrum nurkowe powinno dać Wam do wypełnienia formularz medyczny (pytania dotyczą przebytych chorób, operacji, leków, aktualnego stanu zdrowia itp.). Jeżeli wiemy, że na coś chorujemy lub przeszliśmy jakąś operację, to warto skonsultować się wcześniej ze swoim lekarzem. Są osoby z astmą, które mogą nurkować a są takie którym się to odradza. Nasz lekarz będzie wiedział najlepiej. 

Jeśli chodzi o inne zalecenia to w centrum nurkowym przewodnik/instruktor powinien udzielić Wam takich informacji np. po nurkowaniu (tego samego dnia) nie zaleca się korzystania z sauny lub masażu, który pobudza głębokie warstwy skóry, wysiłku fizycznego np. siłowni, gorącego prysznica bezpośrednio po nurkowaniu, tak samo jak alkoholu czy intensywnego opalania się. 

Nie ma ograniczeń co do lotów przed nurkowaniem. W przypadku nurkowania rekreacyjnego zalecenia są: min 12 godzin przędzy ostatnim nurkowaniem a lotem (jeśli w ciągu dnia było tylko 1 nurkowanie), min 18 godzin przerwy, jeśli nurkowań było więcej. Jednak niektóre kraje mają dodatkowe przepisy np. na Malediwach jest to 24 godzin. 

Uważam, że każdy powinien spróbować podróżowania solo.

MMK: Martyna jesteś dla mnie jedną z tych osób, które częściej są gdzieś daleko, na rajskiej wyspie, niż tu, powiedz czego nauczyło Cię solo podróżowanie i komu byś je poleciła. 

MS: To ile mamy czasu? Kilka dni? 😉 Wymienię w punktach, bo będzie szybciej:

Uważam, że każdy powinien spróbować podróżowania solo. Nie trzeba się od razu rzucać na głęboką wodę i jechać na miesiąc do Tajlandii, Indii czy Wenezueli, ale już samemu do Portugalii czy Rzymu to czemu nie? Warto samemu przekonać się czy to dla nas czy nie. Ja też kiedyś myślałam, że wielu rzeczy nie zrobię. A tu tadam tadam: nurkuję a bałam się wody, latałam samolotem i szybowcem a mam lęk wysokości, zjadłam wiele owadów, jaszczurek, dziwnych rzeczy a kiedyś wydawało mi się, że wybrzydzam i mam wrażliwy żołądek.  

Samotność jest nieodłączna. W zeszłym roku wróciłam na pierwsze rodzinne święta Bożego Narodzenia od 2011 roku.

MMK: A ciemna strona medalu? 

MS: Dobre pytanie, bo wiele osób o tym nie pamięta. Wielokrotnie słyszałam, że mam prace marzeń, a w zasadzie to nawet nie jest praca tylko permanentne wakacje. 

– rafy koralowe występują między zwrotnikami, w klimacie tropikalnym, zatem zawsze daleko od Polski. W zeszłym roku wróciłam na pierwsze rodzinne święta Bożego Narodzenia od 2011 roku. Wielkanoc, urodziny, rocznice, chrzciny, pogrzeby, śluby? Praktycznie nigdy mnie nie ma. Gdy odeszła moja babcia a ja mieszkałam na Malediwach z kalkulacji czasowych wyszło, że droga do domu babci na pogrzeb zajęła by mi minimum 2,5 dnia. Pomijając absurdalnie wysoki koszt biletów (jakieś 1,5 tyś dolarów).

– Samotność jest nieodłączna. Nie jest tak, że co wieczór płaczę w poduszkę, bo czuję się samotna. Nauczyłam się z tym żyć, lubię swoje towarzystwo, ale nie znaczy to, że zawsze jest łatwo.

– wtórny szok kulturowy, gdy wracam do polski za każdym razem jest coraz większy. Gdy jesienią 2019 wróciłam dokładnie na wybory parlamentarne, nie wierzyłam, że to ten sam kraj, z którego wyjechałam w 2011. 

– W wielu miejscach żyje w niższym lub dużo niższym standardzie. Czasem nie mam bieżącej i/lub ciepłej wody. Zamiast ogrzewania w domu, używam szklanych butelek napełnionych wrzątkiem i obkładam się nimi na noc. W wielu miejscach nie mogłam kontrolować swojej diety, bo jedzenie serwowane było w stołówce, a inne produkty lub sklepy nie były dostępne. Bywało, że jadłam curry z ryżem 3 razy dziennie przez kilka miesięcy. W wielu krajach, w których mieszkałam nie funkcjonowała instytucja poczty a już nie mówiąc o kurierach. Mimo, że wiele rzeczy jest „made in China”, w tym kraju miałam duży problem ze znalezieniem dla siebie ubrań w moim rozmiarze a nie mówiąc już o bieliźnie. Kiedyś obfotografowałam stanik pewnej marki, wysłałam mojej mamie zdjęcia i poprosiłam, aby poszła do salonu, kupiła identyczny i przesłała mi go do Chin. 

–  Na ogół żyję w krajach, gdzie opieka zdrowotna nie jest na wysokim poziomie. Wiem, że wiele osób narzeka na NFZ, ale to zupełnie inny wymiar. Na Malediwach były 2 szpitale. Gdy koleżanka poważniej skręciła kostkę musiała pojechać na 3 miesiące na Sri Lankę i tam się leczyć. Na Fidżi dostałam infekcji stopy, którą musiałam konsultować ze znajomymi medykami w Polsce, bo po mojej stronie wyspy nie było lekarza, a akurat był bardzo niski odpływ i nie można było wypłynąć łodzią do wioski. To tylko kilka śmiesznie absurdalnych historii. Teraz opowiadam o nich z uśmiechem na twarzy, ale wtedy nie było mi do śmiechu. 

– Ciężko jest nawiązać relacje z innymi ludźmi, mieć przyjaciół. Rotacja ludzi w życiu w podróży jest bardzo duża. 

– To tylko kilka z tych rzeczy, o których się nie mówi. 

Jednak akceptuję wszystkie warunki umowy. Pozytywów jest znacznie więcej! 

Ufajmy sobie i swoim przeczuciom.

MMK: Tradycyjnie na koniec pytanie o to jak zacząć. Powiedz co byś poleciła kobietom, które chcą, a boją się. Myślą, że to nie dla nich, zgubią się za pierwszy zakrętem, a za drugim ktoś ich zje. Jak odważyć się postawić ten pierwszy krok w nieznane? 

MS: Jak się zgubisz, to najwyżej pobłądzisz i gdzieś dotrzesz później. Jak zamówisz coś dziwnego z menu, to najwyżej nie będzie Ci to smakowało albo to wyplujesz. 

Mówi się dużo o zdrowym rozsądku. A szczególnie mówią o nim osoby, które niewiele podróżowały albo z za monitora swojego komputera udzielają nam porad jak powinniśmy się zachować w niebezpiecznej sytuacji. Zdrowy rozsądek w Polsce to nie to samo co zdrowy rozsądek w dżungli, pustyni, Indiach, Meksyku, USA czy Malediwach. Ufajmy sobie i swoim przeczuciom. Mamy z przyjaciółka zasadę, że gdy jedna z nas czuje się z czymś niepewnie to od razu to mówi. Szanujemy się nawzajem i nie naciskamy. Nie ciągnęłam Laury na siłę do jaskini oglądać nietoperze, a ona nie wpychała mnie do wody na siłę, gdy pierwszy raz szłyśmy nurkować. 

MMK: dziękuję za rozmowę.

Po tej rozmowie nabrałam ochoty na spróbowanie nurkowania i zatęskniłam za wolnością, wiatrem we włosach i samotnym szwendaniem się gdzieś tam hen z plecakiem. A Ty? Odważyłabyś / łbyś się nurkować z rekinami? Ja chyba miałabym trochę piętra. 😉 Polecam Ci tekst Martyny poświęcony rekinom. W ogóle znajdziesz u niej dużo ciekawych i merytorycznych tekstów.

Jeśli spodobał Ci się wywiad nie zapomnij go udostępnić znajomym, może Twoi znajomi znajdą w nim inspirację do zmian. Zapraszam Cię też do polubienia malenowego FP na Facebooku  oraz profilu na Instagramie, gdzie kilka razy w tygodniu pojawiaja się nowe zdjęcia i instastory. Nie chcesz przegapić kolejnych wywiadów? Koniecznie zapisz się do Newslettera -> Zapisuję się teraz!

Jeśli uważasz, że swoimi podróżami możesz zainspirować inne kobiety i chciałabyś się znaleść w moim cyklu Kobiety Drogi napisz do mnie na maila okiemmaleny@gmail.com tytuł: Kobiety Drogi.

Exit mobile version