Jutro rozpoczynają się obchody tajskiego Nowego Roku. Uwaga, uwaga jest mokro!! Zastanawiam się z której strony ugryźć temat 🙂 Czy ze strony rozbawionego tłumu turystów zwanych czasem podróżnikami, czy od strony tajskiej tradycji. Wybór nie jest łatwy bo jedni i drudzy z podobną zaciętością oblewają bez litości wodą każdego napotkanego i niestety w każdej sytuacji.
Ale o co chodzi? Chodzi o taki śmigus-dyngus tylko do potęgi entej i trwający nie kilka godzin przedpołudniowych, a całe trzy dni 🙂 Od 13 do 15 kwietnia. Także jeśli ktoś z Was ląduje w te dni w Tajlandii – proszę załóżcie od razu nieprzemakalne pokrowce na plecaki. Tak na wszelki wypadek 🙂
Songkran oznacza przejście – dokładniej chodzi o przejście Słońca z jednego znaku zodiaku do drugiego – z Barana do Byka. Tajowie przed obchodami Nowego Roku sprzątają dokładnie domy, czyszczą posagi Buddy, spotykają się z przyjaciółmi i rodziną. Jest to też czas postanowień. Polewanie się wodą ma wiele znaczeń miedzy innymi symbolizuje oczyszczenie, zmycie ubiegłorocznych złych uczynków, chorób i nieszczęść.
Na jednym z portali poświęconych temu świętu znalazłam podsumowanie: miks tradycji z zabawą i to chyba obecnie jest kwintesencja tych dni.
Jak to wyglądało w Bangkoku? Do około południa było dość spokojnie, potem zaczynają się zbierać małe grupki nieśmiało polewające wodą. Nieśmiało jak nieśmiało, gdy Cię namierzą nie licz na to, ze siatki z zakupami i błagalne spojrzenia uchronią od chluśnięcia wiadrem. Nie ma przebacz. Popołudniu zaczyna się prawdziwa wodna bitwa. I tu już nawet próba wymiany pieniędzy w kantorze jest sportem ekstremalnym. Trzeba dobrze wycelować podając paszport i pieniądze między jednym wiadrem wody lądującym na głowie, a drugim. Wszak nieruchoma ofiara to idealny cel.
Sprzęt do bitwy można kupić dosłownie wszędzie. Są pistolety wszelkiej maści od karabinów do uroczych biedroneczek. 🙂 Im większy zbiornik tym lepiej. Oprócz ekwipunku do ataku, jest też ekwipunek obronny – czyli wodoodporne saszetki na dokumenty, telefony i okulary chroniące oczy. Woda jest dostępna co kawałek i najczęściej za darmo. Płatna jest lodowata woda i ta też ma największe powodzenie. Dodatkowo można kupić wapno, które rozrabia się z wodą i z życzeniami szczęśliwego Nowego Roku smaruje się delikatnie twarze napotkanych osób. I tak radosny, uzbrojony tłum zaczyna przemierzać ulice oblewając się wzajemnie wodą. Zabawa trwa do późnych godzin nocnych.
Czy warto? Mnie się podobało. Czułam się jak dziecko. Szczęśliwe, mokre, umorusane wapnem dziecko.
Sawasdee Pii Mai / Szczęśliwego Nowego Roku 🙂
Jeśli zainteresował Cię temat Tajlandii zapraszam do innych tekstów o tym kraju.
Spodobał Ci się post? Zostaw po sobie ślad dając lajka lub komentując. Nie przegap następnego wpisu śledząc Okiem Maleny na Facebooku. Do zobaczenia.