Site icon Okiem Maleny

Nyaung Shwe i okolice Inle Lake rowerem

Nyaung Shwe

Nyaung Shwe to mała miejscowość w Birmie nieopodal jeziora Inle Lake. To właśnie tu zlokalizowane jest turystyczne zaplecze całej okolicy Inle Lake. Nyaung Shwe składa się w większości z hoteli, knajpek, agencji turystycznych oraz naganiaczy czyhających aby Was zwerbować na swoją łódkę i uprowadzić hen daleko na taflę jeziora Inle.

Miejscowość sama w sobie jest mało urokliwa i klimatyczna, ale też nikt (chyba) nie przybywa tu aby siedzieć na 4 literach w jednym miejscu.

Co robić w Nyaung Shwe?

Wycieczka łódką przez Inle Lake

Oczywiście głównym punktem pobytu w Nyaung Shwe jest rejs szlakiem głównych atrakcji jeziora Inle Lake. Wycieczka zajmie Wam prawie cały dzień. Jeśli wynajmiecie którąś z łódek czyhających przy kanale to dostaniecie pakiet standardowy, o którym możecie poczytać w moim poście → smutek nad Inle Lake.

Jak to zrobić inaczej? To zależy ile dni chcecie poświęcić na Inle. Jeśli musicie wszystko upchnąć w urlop, w czasie którego chcecie zobaczyć jak najwięcej to odpowiedź brzmi: nijak. 😉 Z prostego powodu: przyjeżdżacie wieczorem dnia 1, na Inle macie 1 dzień i popołudniu następnego wyjeżdżacie.

Zastanawia mnie czy na przystani do której dojechałam rowerem nie dałoby się pogadać z kimś i znaleźć jakąś spokojną trasę „bocznymi drogami” jeziora. Ale na takie poszukiwania trzeba by poświęcić nieco więcej czasu i pobyć tu kilka dni.

Z trzeciej strony 🙂 Może takiej możliwości po prostu nie ma dla anonimowych przybyszy, którzy najpierw nie zaczną być troszkę „swoimi”. I może dobrze. Płynąc przez Inle w oddali widziałam rybaków łowiących ryby w ciszy i spokoju. Może to jest właśnie kompromis pomiędzy wciskającymi się turystami i zachowaniem spokoju mieszkańców jeziora? Zrobić jeden szlak przez środek, obwieść po atrakcjach, a resztę jeziora pozostawić w spokoju?

Rowerem po okolicy Nyaung Shwe

Wypożyczenie roweru i pojechanie gdzie oczy poniosą jest świetnym sposobem na zwiedzenie okolicy. Dziś opowiem Wam o tym gdzie można dojechać mając do dyspozycji pół dnia w oczekiwaniu na nocny autobus do Rangunu.

Jeśli nie jesteście fanami roweru to okoliczne agencje oferują wiele trekingów.

Zachód słońca w Nyaung Shwe

Jeśli szukacie dobrego miejsca na zachód Słońca to można wjechać na taras widokowy hotelu Best Western, wypić kawę i zrobić kilka zdjęć. Jest to jeden z najwyższych punktów miejscowości. Z tego co pamiętam była jakaś symboliczna opłata dla osób, które nie są gośćmi hotelu doliczona do rachunku. Hotel mieści się na rogu ulicy Kan Nar Street i Phaung Taw Side.

Innym pomysłem może być pojechanie na zachód Słońca do winnicy Red Mountain Winery, ale o tym za chwilę. Teraz zapraszam Was na wycieczkę rowerową. 🙂

okolice Nyaung Shwe – zachód słońca, Birma

Wycieczka rowerowa Nyaung Shwe / Inle Lake

Poniżej mapka mojej wycieczki w sumie trasa liczyła ok. 35 km rowerem + przeprawa łódką z jednego brzegu Inle Lake na drugi.

Droga do jaskini Htet Eain Gu Cave

Rower wypożyczyłam tuż przy hotelu Golden Star. Wypożyczenie na cały dzień kosztowało 2.000 kyat. Pierwszym punktem było zobaczenie oddalonej o ok. 5 km jaskini Htet Eain Gu Cave.

Po wyjeździe z  Nyaung Shwe opuszcza się główną szosę i zjeżdża się na spokojną asfaltową drogę, która wiedzie wśród pól i wsi. Jedzie się bajkowo, ale jest trochę pod górę 😉 Nie dojedziecie na rowerze do samego wejścia do jaskini. Rower trzeba porzucić na drodze i podejść po schodach. Do jaskini Htet Eain Gu dobrze wziąć z sobą latarkę. Jeśli będziecie mieli trochę szczęścia do tych ciemniejszych miejsc jaskini poprowadzi Was oświetlona świecami droga. Magiczny klimat. W jaskini panuje atmosfera niesamowitego spokoju. Plusem jest to, że dość mało turystów tu dociera. Ja spotkałam 3 grupy trekingowe (szumne słowo grupa oznacza przewodnika + 2 towarzyszące mu osoby).

Przygoda rowerowa – czyli czy to już koniec wycieczki?

Po jaskini Htet Eain Gu kolejny cel stanowiła winnica Red Mountain Winery. Winnica w Birmie brzmiała tak abstrakcyjnie, że musiałam tam pojechać. Niestety po niecałych 2 km nagle coś w rowerze zgrzytnęło i zablokowało się. Koniec. Rower nie pojedzie dalej. Zeszłam  z roweru, zobaczyłam łańcuch, który spadł. Wyglądało niegroźnie, jednak łańcuch tak się zaklinował, że byłam bezsilna. Rozejrzałam się wokół. Byłam sama, około 3 km od miasta, na drodze, którą przejechały do tej pory może z dwa auta.

W oddali zobaczyłam pędzący skuter. Kierowca jak tylko mnie zobaczył stojącą na poboczu od razu się zatrzymał. Wytłumaczyłam na migi, że rower nie jedzie, że problem z łańcuchem. Za sekundę koło nas zatrzymało się auto, z którego wysiadło kolejnych 3 Birmańczyków. Ekipa naprawcza rozrosła się do 4 osób, a łańcuch ani drgnął. Birmańczycy na migi kazali mi wsiąść do auta. Otworzyli klapę bagażnika, wsadzili tam pół roweru, bo cały się nie mieścił. Jeden z nich trzymał wiszący rower za ramę i tak pojechaliśmy w tylko im znanym kierunku. Za nami w ramach eskorty pierwszy członek ekipy ratunkowej – Skuterzysta.

Po kilku minutach dotarliśmy do zakładu mechanika w Nyaung Shwe . Ekipa naprawcza rozrosła się do 9 osób, a łańcuch ani drgnął. Męczyli się z tym moim rowerem z 40 minut przynosząc coraz to nowe narzędzia. Wreszcie jest! Sukces!  Łańcuch zaczął współpracować. Dopiero w tym momencie kierowca skutera i auta pożegnali się, pomachali mi i odjechali.

Zostałam sama z mechanikami. Oddali mi rower. Ucieszona uściskałam im ręce, zrobiłam ruch ręką, który wskazywał na to, że chcę im zapłacić. Stanowczo odmówili, kręcąc dłonią. Za to przynieśli mi proszek do prania, abym umyła ręce. Jeszcze raz pokłoniłam się wszystkim nisko dziękując za uratowanie roweru, dnia i wycieczki.

Wsiadłam na rower i pojechałam do winnicy. Po drodze przypomniała mi się sytuacja sprzed kilku miesięcy gdy na zatłoczonej ulicy, w godzinach szczytu zepsuło mi się auto. Stałam bezradnie z 30 minut nim ktoś postanowił mi pomóc w zepchnięciu samochodu….

Winnica Red Mountain Estate Vineyards & Winery koło Nyaung Shwe

Red Mountain Winery Nyaung Shwe

Droga do winnicy Red Mountain Estate Vineyards & Winery prowadzi wśród pól i wiosek. Mimo, że w większości jest to główna szosa nie jest zbyt zatłoczona i jedzie się nią miło. Skręt do winnicy jest dobrze oznaczony. Sam podjazd jest dość stromy. Rower musicie zostawić na parkingu i podejść jeszcze kilkaset metrów do samej winnicy. Jest cudnie.

Zdecydowanie warto odwiedzić to miejsce. Piękne winorośla, różne gatunki kwiatów. W winnicy jest restauracja z bardzo klimatycznym tarasem na zewnątrz. W menu kalmary – na chwilę poczułam się jakby Włochy przeniosły się do Birmy. Siedziałam przy drewnianym stole z widokiem na winnice oraz jezioro w oddali, piłam lampkę białego wina i pałeczkami jadłam smażone krążki kalmarów. To jedno z fajniejszych wspomnień z Birmy.

Red Mountain Winery Nyaung Shwe

W winnicy można poszwendać się pomiędzy silosami z winem, zobaczyć cały proces produkcji. Na ten przystanek przeznaczcie conajmniej godzinę.

Winnica Red Mountain Estate Vineyards & Winery jest też popularnym miejscem na oglądanie zachodu Słońca. Podejrzewam, że o tej porze nie jest tam tak spokojnie jak w ciągu dnia, ale widok Słońca chowającego się za góry na horyzoncie napewno jest warty zobaczenia.

Przeprawa rowerem przez jezioro Inle Lake

Co dalej? Po zwiedzeniu winnicy w sumie nie miałam już planu, postanowiłam pojechać jeszcze kilka kilometrów przed siebie, a potem zawrócić, żeby zdążyć na nocny autobus do Rangunu. Po drodze jest kilka klasztorów. Warto się zatrzymać i je zobaczyć. Ja zatrzymałam się w klasztorze Mya Thein Than, który z zewnątrz wyglądał na kompletnie opuszczony. Panowała tam atmosfera spokoju, na dziedzińcu dzieci grały w piłkę, gdzieś suszyła się szata mnicha.

Kolejnym punktem, do którego dojechałam była miejscowość Maing Touk. Powoli musiałam już wracać. Włóczyłam się po Maing Touk i za każdym razem przy drodze mijałam Birmańczyków, którzy z uporem maniaka machali rękami, że powinnam skręcić w boczną drogę w kierunku jeziora. Stwierdziłam, że mam jeszcze z 30 minut, więc mogę zaryzykować. I to był dobry wybór. Kilka metrów dalej moim oczom ukazały się wspaniałe pola ryżowe i długi drewniany most.

Inle Lake Birma

Dalej okazało się, że w tym miejscu jest przeprawa łódką na drugą stronę jeziora. Rozsądek mówił: do domu znajomą drogą, ale obliczenia czasu dawały szansę, że zdążę na autobus. W końcu to ta sama droga, tylko z 2 strony plus przeprawa przez jezioro.

Razem ze mną płynęły dwie Niemki, które od 5 miesięcy były w podróży dookoła świata. O jakże ja zazdroszczę takim ludziom ilekroć ich spotykam na swojej drodze.

Siedziałyśmy po turecku na podłodze, za nami 3 rowery i nasz Kapitan 😉 Łódka jak zwykle w Birmie nie budziła zaufania jednak sprawnie i szybko mknęła przez taflę jeziora. Ten krótki rejs, był o niebo ciekawszy niż cały wcześniejszy dzień.

Prawa strona brzegu Inle Lake

Prawa strona jeziora usiana jest małymi świątyniami i plantacjami. Niestety czas mnie już naglił, a dodatkowo dość szybko zmieniała się aura i jakieś burzowe pomruki straszyły. Zatrzymałam się tylko w jednej świątyni Inn Tain. Kapitalne miejsce. Jak zwykle cicho, spokojnie bez turystów. Gdzieniegdzie w środku stupy można było zobaczyć śpiącego psa, który schował się tam przed upałem.

Do Nyaung Shwe dotarłam około 15:30. W sam raz na szybki obiad, prysznic i oczekiwanie na autobus, który miał odjechać po 17:00.

A propos prysznica – wiele hoteli w Azji (pewno nie tylko w Azji) ma dyżurne łazienki, w których możecie spokojnie się wykąpać po całym dniu zwiedzania, mimo, że pokój zdajecie planowo w godzinie wymeldowania. Czasem jest to łazienka gdzieś w podziemiach, czasem po prostu dostaniecie klucz do pustego pokoju. Warto pytać. Najczęściej jest za darmo, a nawet jeśli wymagana jest opłata jest ona symboliczna.

Informacje praktyczne:

okolice Nyaung Shwe

Jeśli zainteresował Cię temat Birmy / Mjanmy zapraszam do innych tekstów o tym kraju.

Spodobał Ci się post? Zostaw po sobie ślad dając lajka, komentując lub udostępniając znajomym.

Zapraszam Cię też do polubienia mojego FP na Facebooku  oraz profilu na Instagramie, gdzie kilka razy w tygodniu pojawiają się zdjęcia z podróży. Nie chcesz przegapić nowych postów? Koniecznie zapisz się do Newslettera -> Zapisuję się teraz!

Exit mobile version