Ayutthaya – dawna stolica Syjamu
Ayutthaya, (tajski: พระนครศรีอยุธยา) od XIV do XVIII wieku była stolicą Syjamu (oficjalna nazwa Tajlandii do 1949 roku). Jej rozkwit i złoty wiek przypadał w XVII wieku, była wtedy dwukrotnie większa od ówczesnego Londynu i nazywano ją Wenecją Wschodu. Kres świetności Ayutthaya’i nastał w 1767 roku kiedy miasto najechały i zniszczyły wojska birmańskie.
Ayutthaya jest oddalona ok. 65 km od Bangkoku i jest idealnym miejscem na jednodniową wycieczkę ze stolicy. Najlepiej dojechać tam pociągiem – podróż trwa około 1,5 godziny. Było to jedno z pierwszych miast dalekiego wschodu jakie odwiedziłam. Wszystko było dla mnie nowe i wszystkie zmysły miałam wyczulone do maksimum. Wyprawa rozpoczęła się o świcie. Pamiętam, jak dziś, świt w Bangkoku, senne ulice, mnisi z wielkimi misami, do których Tajowie wkładali dary. Codzienny, poranny obrządek. To jeden z powodów, dla których warto rozpocząć spacer po Bangkoku po 5 rano 🙂
W tajskim pociągu jedno co nam nie grozi to śmierć głodowa, co chwilę przez wagon przechodzą sprzedawcy oferujący picie lub przekąski. Droga jest dość nużąca. Przedmieścia Bangkoku ciągną się w nieskończoność. Rozkład pociągów można sprawdzić tu: www.railway.co.th.
Do Ayutthay’i docieramy w sam raz na śniadanie. Sok z ananasa, krewetki w cieście i sajgonki. Tak, za pierwszym razem trudno było mi na śniadanie wybrać coś stricte śniadaniowego i w sumie cały pobyt przeżyłam na krewetkach, sajgonkach i innych wynalazkach. Ale o jedzeniu innym razem.
Ayutthayę zwiedzałam na rowerze. Abstrahując od tego, że trudno było mi się było odnaleźć w ruchu lewostronnym i zawsze z przyzwyczajenia najpierw sprawdzałam nie tę stronę co trzeba, było ok 😉
Unesco
Ruiny świątyń w Ayutthay’i czyli Park Historyczny Ayutthaya w 1991 roku został wpisany na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO, zajmuje on obszar 289 ha i jest podobno największym tego typu obiektem na świecie. Czy robi wrażenie? Trudno powiedzieć. Gdzieś czytałam opinie, że gdy pierwszą zobaczy się Ayutthaya’ę, Angkor Wat nie zrobi już takiego wrażenia. Naprawdę nie rozumiem tej opinii, wg. mnie jest dokładnie na odwrót. W sumie zastanawia mnie to porównanie, bo jeden i drugi zabytek jest nieporównywalny. Mnie w tym miejscu czegoś zabrakło. Coś mnie zawiodło. Może to wina dość szarego nieba towarzyszącego nam przez większość czasu, może dlatego nie odkryłam w pełni magii tego miejsca.
Wat Maha That
Pierwsza z odwiedzonych świątyń – Wat Maha That już zawsze będzie mi się kojarzyła z jednym z większych oszustw perspektywy. Przeglądając zdjęcia z Ayutthaya’i wielokrotnie napotykałam zdjęcie głowy Buddy oplecione figowcem pagodowym. I tak oto gdy pojawiłam się na terenie świątyni Wat Mahatat szukałam zawzięcie tego miejsca. Na zdjęciach wydawało mi się czymś kompletnie niesamowitym i … ogromnym. Szukałam go na wysokości wzroku i to był zasadniczy błąd, trzeba było szukać na wysokości kolan 😉 Znalezienie go utrudniał fakt, że przy drzewie zawsze było jakieś zgromadzenie turystów i tak przeszłam kilkakrotnie koło Buddy nie zauważając go. To zdecydowanie jest jedno z większych rozczarowań.
Wat Phra Si Sanphet
W czasie pobytu w Wat Phra Si Sanphet na chwilę zaświeciło słońce i rzeczywiście to miejsce zyskało wiele uroku. Tutaj niegdyś wznosił się potężny pałac królewski wraz z kompleksem świątynnym służącym królewskim uroczystościom. Centrum czci stanowił ogromny, 16 metrowy, złoty posąg Buddy, który podczas najazdu birmańskiego został zniszczony i rozbity na kawałki. Obecnie miejsce to wyróżnia się jednymi z największych i najlepiej zachowanych czedi – miejsca spoczynku władców. Czedi to odmiana stupy charakterystyczna dla rejonu Tajlandii i Birmy.
Wat Chai Wattanaram
Wat Chai Wattanaram to jedna z wizytówek Ayuthaya’i. Zbudowana jest w stylu khmerskim. Centralną budowlę stanowi 35 metrowy prang – symbol mitycznej góry Meru, buddyjskiej osi świata, wokół niej zbudowano cztery mniejsze prangi symbolizujące cztery kontynenty, pływające w czterech oceanach wokół góry Meru. Świątynia ozdobiona jest 120 pomnikami Buddy bez głowy. W sumie podczas pobytu w Ayutthaya’i odwiedziłam 5 dawnych kompleksów świątynnych: Wat Maha That, Wat Phra Si Sanphet, Wat Chai Wattanaram, Wat Ratburana i Wat Phra Ram. Zdecydowanie najbardziej spodobał mi się Wat Phra Si Sanphet.
Viharn Phra Mongkol Bopit
Ostatnim punktem była współczesna świątynia Viharn Phra Mongkol Bopit z pokrytym złotem 16 metrowym posagiem siedzącego Buddy. Aby tam dojść trzeba było przejść przez lokalny targ – a to zawsze uciecha dla oczu i nosa 🙂
Jeśli zainteresował Cię temat Tajlandii zapraszam do innych tekstów o tym kraju.
Spodobał Ci się post? Zostaw po sobie ślad dając lajka lub komentując. Nie przegap następnego wpisu śledząc Okiem Maleny na Facebooku. Do zobaczenia.
15 komentarzy
Ta Tajlandia to chyba mnie już trochę prześladuję. Chodzi mi po głowie od jakiegoś czasu (niewiele przed pojawieniem się programu Azja Express, który też trochę się do tego przyczynił) i teraz co chwilę trafiam na bloga, w którym ktoś opowiada o właśnie o niej :). Może to jakiś znak? Z pewnością jak już zdecyduję się na wyprawę – wrócę do tego wpisu i odwiedzę te miejsca, szczególnie, że położone są blisko Bangkoku. Patrząc na zdjęcia – najbardziej spodobały mi się Wat Chai Wattanaram i … Si Sanhpret.
Bardzo mi miło 🙂 Ja powiem Ci szczerze, że jestem jednak bardziej urzeczona klimatem Państw z nią sąsiadujących niż Tajlandią 🙂
Mi się marzy Tajlandia+Kambodża+Laos, ale na to to chyba musiałabym cały urlop wykorzystać 😉
Przepięknie, egzotycznie, tajemniczo! Ale mnie ciągnie w tamte rejony!
a ja się zastanawiałem co robić w Bangkoku tuż po lądowaniu o północy. W planie był co prawda przelot od razu na jakąs wyspę, ale wschód słońca w Ayutthaya to będzie niesamowite. 🙂 dzięki za info i dużo zdjęć.
Powodzenia 🙂
dziękuje
[…] rozmiarach. Park Buddy. W myślach umiejscowiłam ich powstanie gdzieś w czasach Angkor Wat, lub Ayutthayi, a tu niespodzianka. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że te ośniedziałe rzeźby […]
Też zwiedziliśmy Ayutthaye na rowerach. Chyba najlepszy sposób mimo tego że upał był prawie nie do zniesienia :p
Podoba mi się! Z chęcią wrócę do tego tekstu, kiedy wreszcie nadejdzie czas na daleki wschód 🙂
Polecam najpierw zobaczyć Ayutthayę, a potem Angkor Wat, bo w odwrotnej kolejności nie zrobi wrażenia.
W takiej właśnie widziałam i rzeczywiście masz rację – w odwrotnej wrażenie byłoby dużo mniejsze.
Ja niestety będę zmuszona zrobić to w odwrotnej kolejności, bo Angkor Wat już widziałam. Myślicie, że bardzo się rozczaruję?
pewnie będąc w Tajlandii bym pojechał, ale raczej nie byłoby to miejsce, które „jak nie zobaczę, to umrę”
[…] Polski po pierwszym wyjeździe do Azji. Wtedy zwiedziłam Kambodżę i kawałek Tajlandii – Ayutthayę i BKK. Od tego czasu zmieniło się wiele. Zdążyłam wrócić do BKK, świętować tam tajski […]