Hajfa – zasłużony odpoczynek po tłocznej Jerozolimie
Dziś zabiorę Was do nieco spokojniejszej części Izraela. Zatrzymamy się w Hajfie – trzecim co do wielkości mieście. Zabieram Was w podróż do świata moich wspomnień z dzieciństwa oraz ich konfrontacji z teraźniejszą Hajfą. A do tego oczywiście spora dawka zdjęć i informacji praktycznych co w Hajfie warto zwiedzić, jak się tam dostać, gdzie nocować i co warto zobaczyć w okolicy.
Jeśli nie interesuje Cię co zapamiętałam z Hajfy lat 90 i szukasz stricte praktycznych informacji to skacz od razu do zwiedzania miasta.
Hajfa z dziecięcych wspomnień
Hajfa to miasto, do którego jechałam ze szczególnym sentymentem. To miasto, które znam od wielu, wielu lat. Ostatni raz byłam tam w czerwcu 1993 roku. Lata temu co nie? Spędziłam tam ponad tydzień. Hajfa była bazą, a z niej poznawaliśmy Izrael. Morze Martwe, Jerozolima, Góra Tabór, Nazaret, Safed, Pustynia Judzka, plaże, których nazw nie pamietam. Ileż wspomnień i przeżyć przywiozła ta dziecięca głowa.
Co zapamiętałam z tamtej wizyty? Smak falafela i miłość do chlebka pita. Tylko, że wtedy dostawało się pitę i samemu się nakładało dodatki i sosy. Przez wiele lat byłam przekonana, że nazwa falafel dotyczy całego dania 😉
Hajfa w mojej pamięci pozostała miastem niebezpiecznym. Dzielnice przyportowe były wyjątkowo perfidne. Do portu szło się drogą przy której rosły wysokie trzciny i chaszcze. Pamiętam głośne cykady. Pamiętam też domek z blachy falistej. Trudno było stwierdzić czy to domek, czy skład rzeczy wszelakich. W środku mieszkał Pan o wyglądzie złego czarodzieja. Moje dziecięce serce truchlało już kilka metrów przed zakrętem z owym domkiem.
Dolna Hajfa nie wyglądała nic lepiej. Kamienice z pustymi oknami, często zabitymi deskami, wieczorami na ulicy pokazywały się prostytutki. To była dopiero sensacja dla 11 latki. Strasznie groźnie wyglądały w tych kozakach za kolano. Im wyżej, ku górze Karmel tym lepiej to wyglądało. A jazda Carmelitem – to był dopiero szok! Żółta, ceramiczna stacja metra, automatyczne bramki. O jeju jakie to robiło wrażenie na dzieciaku z Polski lat ’90. Do tej pory pamiętam piękną cukiernię na szczycie góry, a w niej torty śmietanowe. Taki tam był ład, porządek. Wszystko było takie nowe i wychuchane.
Pamiętam też strzały, które często rozlegały się wieczorami, gdy siedzieliśmy już bezpiecznie na statku. Trochę bałam się powrotu do Hajfy…
Hajfa po latach
Trudno było mi rozpoznać te dziecięce wspomnienia w dzisiejszej Hajfie. Miasto się zmieniło na plus i minus. Generalnie bilans wyszedł dodatnio. Jednak dopiero w takich miejscach widać jak bardzo Polska zmieniła się przez te lata i tak naprawdę jak mało do przodu poszły kraje, które kiedyś fascynowały. Tamten świat, widziany z perspektywy dziecka, które wyjechało z szarego i brudnego kraju, który ledwo co uzyskał wolność, jawił się jako prawie, że nierealny. Teraz nie było tam nic nierealnego, Carmelit dość podniszczony, chodniki nierówne. Próbowałam odnaleźć miejsca, które tak mnie fascynowały, ale już ich nie było.
Fajne jest to, że teraz wyjeżdża się i wraca do ładnego kraju, z roku na rok do coraz ładniejszego i bardziej zadbanego. Pamiętam te podróże na początku lat 90 gdy tak naprawdę wszystko fascynowało. Sklepy z zabawkami, czystość na ulicach, proste chodniki, zaopatrzenie sklepów, ogródki przy knajpkach. Jeździło się do lepszego świata i wracało do szaroburego podwórka. Fascynowało też coś jeszcze – życzliwość, uśmiech na twarzach i różnorodność. W tej sferze, czuję, że nadal mamy solidną lekcję do odrobienia i te zmiany przychodzą zdecydowanie za wolno. Jest lepiej, ale wciąż to nie to co powinno być.
Zwiedzania Hajfy
Hajfa – miasto wolności
Czy warto przejechać do Hajfy? Miasto może i nie jest perłą turystyczną na mapie Izraela, ale jest kilka powodów, dla których nie warto skreślać go ze swojej listy. Po pierwsze i najważniejsze Hajfa stanowi genialną bazę wypadową do zwiedzania Akki, Safedu, Nahariji i wielu innych miejsc. Dodatkowo w Hajfie można odetchnąć pełną piersią po dusznej i ortodoksyjnej atmosferze Jerozolimy. Różnicę między miastami widać na pierwszy rzut oka.
Ogrody Bahaitów oraz Sanktuarium Baba
Kim są Bahaici i co to jest Bahaizm?
Bahá’u’lláh, jeden z pierwszych wyznawców Bahazimu:
Ten, który jest twoim Panem, Wszechłaskawym nosi w sercu pragnienie, by ujrzeć całą rasę ludzką jako jedną duszę i jedno ciało.
Kim są Bahaici i co to jest Bahaizm? Otóż Bahaizm to jedna z religii monoteistycznych. Wierzą oni, że Bóg zsyła na ziemię co jakiś czas swoich proroków oraz, że tak naprawdę jest jeden Bóg i jedna religia – a poszczególne wyznania to jakby jej różne odsłony, interpretacje. Abraham, Kryszna, Zaratustra, Mojżesz, Budda, Jezus i Mahomet to wysłannicy tego samego Boga. Bahaici głoszą również potrzebę jednego wspólnego języka dla wszystkich ludzi na ziemi. Bahaici bardzo szybko pochwycili ideę języka esperanto, który pod koniec XIX wieku stworzył polski naukowiec Ludwik Zamenhof. Warto nadmienić, że jego córka była pierwszą wyznawczynią bahaizmu w Polsce.
Bahaizm narodził się w XIX wieku w Persji. Obecnie na świecie jest około 5 mln wyznawców Bahaizmu – w Polsce wspólnota Bahaitów liczy 300 osób. Symbolem Bahaitów jest dziewięcioramienna gwiazda. Bahaicki rok trwa 19 miesięcy, a miesiąc 19 dni. To nie koniec obecności 19 w życiu Bahaitów. Każdy wyznawca Bahaizmu pości 19 dni w roku oraz płaci 19 % podatek na rzecz swojej religii.
Zwiedzanie ogrodów Bahaistów w Hajfie
W Hajfie nie sposób nie dostrzec imponującego sanktuarium Baby – założyciela ruchu Bahaistów. Budowę sanktuarium rozpoczęto na początku XX wieku, a zakończono w roku 1953. Otaczające go piękne ogrody zostały ukończone w 2001 roku. Warto nadmienic, że sanktuarium i ogrody w Hajfie to nie jedyne obiekty kultu Bahaitów w tej części Izraela. W Hajfie oraz Akce znajduje się kilka świątyń, dom pielgrzyma oraz dawne rezydencje założycieli wiary (np. w Al-Bahja). Wszystkie te obiekty zostały w 2008 roku wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Do ogrodów prowadzi kilka wejść, jednak każde piętro ogrodów funkcjonuje samodzielnie. Dlatego nie można wejść najniżej położonym wejściem i przespacerować się do sanktuarium, a potem wyżej na sam szczyt.
Czy warto? Szczerze mówiąc sama nie wiem. Teren do zwiedzania jest bardzo ściśle wydzielony, samo sanktuarium tak naprawdę nie ma specjalnych walorów turystycznych. Najładniejszy widok jest z najwyższego piętra. Widać panoramę portowej Hajfy, piękno ogrodów oraz sanktuarium położone na środkowym poziomie.
Środkowy poziom tzw.: dolne ogrody oferują krótki spacer w alejkach ogrodów oraz wejście do sanktuarium. Tak szczerze mówiąc szału za wielkiego nie ma. Jeśli macie mało czasu na Hajfę to naprawdę wystarczy pojechać Karmelitem na szczyt góry, przejść się promenadą i wejść do ogrodów położonych wysoko i tyle. Tam zrobicie ładne zdjęcia panoramy Hajfy. Uwagę przykuwa wielka bryła silosu na zboże stojącego w porcie. Silos Dagon ma ponad 200 metrów wysokości i jest w stanie pomieścić 100 tysięcy ton zbóż. Został wybudowany w 1955 roku. Na parterze silosu znajduje się muzeum piwowarstwa oraz piekarstwa.
Carmelit, góra Karmel i promenada Luisa
Jedną ze słynniejszych atrakcji Hajfy jest podróż Karmelitem na Górę Karmel położoną 546 m n.p.m. Carmelit nazywany jest najkrótszym metrem świata – w istocie jest to po prostu kolejka linowa, która pnie się po wzgórzu pod kątem 45 stopni i jest rzeczywiście pod ziemią. Jesienią 2018 roku podróż Carmelitem była za darmo, we wcześniejszych latach kosztował 7 NIS.
Po kilku minutach dociera się do najwyżej położonej stacji – czyli szczytu Góry Karmel – Winnicy Boga. Cóż.. na próżno szukałam zachwytów z dzieciństwa. Górne Miasto mimo, że należy do zdecydowanie zamożniejszych mieszkańców Hajfy nie wywołuje zachwytu.
Warto natomiast przespacerować się promenadą Luisa, która prowadzi aż do wejścia do ogrodów Bahaitów. Promenada powstała w 1992 roku i rozciąga się z niej cudny widok na miasto, zatokę oraz port. Dobrym pomysłem jest spędzenie tam zachodu słońca. Widok może być spektakularny.
Masada street – dzielnica murali i kafejek
Kto kocha sztukę uliczną napewno rozpocznie zwiedzanie Hajfy od ulicy Masady. Cóż … niestety chyba czeka go uczucie zawodu. Owszem kilka fajnych murali da się tu znaleźć, jest też wiele małych klimatycznych knajpek … jednak jeśli liczycie na coś co jest na poziomie street artu z marketu Yehuda w Jerozolimie lub street artu, który można zobaczyć w Tel Awiwie to tylko srogo się rozczarujecie. Niemniej spacer, a raczej wspinaczką ulica Masady to dobry pomysł na poznawanie zakamarków Hajfy. Jeśli masz czas idź, jeśli nie – nie żałuj. 🙂
Przed wyjazdem poszperajcie w necie i poszukajcie informacji o tym gdzie można zobaczyć dzieła najsłynniejszej grupy graficiarzy z Hajfy – Broken Fingaz BFC. Podczas spaceru w okolicy ulicy Masada udało mi się zobaczyć jedną ich pracę i rzeczywiście jest bardzo ciekawa.
W skład kolektywu wchodzi Unga, Tant, Deso oraz Kip. Inspiracje do swoich prac czerpią z popkultury, magii, spirytualizmu i erotyzmu. Łączą te wszystkie symbole tworząc z nich barwne ilustracje. Ich prace można zobaczyć nie tylko w Hajfie czy Tel Awiwie- zdobią one również ulice Amsterdamu, Londynu, Birmingham, Paryża, Berlina, Las Vegas, Krakowa i wielu innych. Ich krakowski mural jest niezwykły – artyści poświęcili go pamięci Maurycego Liliena, który tworzył w stylu art nouveau. Dlatego też nie ma charakterystycznych mocnych barw, a jest czarno biały. Jeśli chcecie go zobaczyć to lećcie na krakowski Kazimierz na plac Bawoła.
Broken Fingraz są artystami multidyscyplinarnymi, bardzo chętnie biorą udział w wystawach. Poniżej ich praca, która została stworzona na wystawę w Nowym Jorku. Jeśli zaciekawiły Was ich prace to wrzucam Wam link do ich strony. Możecie trochę poczytać i trochę pooglądać: www.brokenfingaz.com.
German Colony – dzielnica niemiecka
Historia tej niemieckiej dzielnicy sięga końcówki lat ’60 XIX wieku. Wtedy do Palestyny przybyli niemieccy Templerzy. Nie, nie pomyliłam się i nie myślę o Templariuszach 😉 Był to młody ruch religijny założony na terytorium współczesnych Niemiec przez Krzysztofa Hoffmana. Wierzyli oni, że wraz z ich przybyciem i osiedleniem się na ziemi świętej przyspieszą powtórne przyjście Jezusa na ziemię. Dodatkowo Templerzy uważali, że to wspólnota osób wierzących jest świątynią Boga, dlatego też nie budowali okazałych świątyń. Templerzy osiedlili się w Hajfie u podnóży Góry Karmel. Co ciekawe podczas II Wojny Światowej ponad 30 % Templerów należała do partii faszystowkiej. Brytyjczycy, którzy zawiadywali tymi terenami deportowali ich z ziemi świętej i osadzili w obozach dla internowanych w Austrii.
Obecnie dzielnica niemiecka to piękna promenada wzdłuż Alei Ben Guriona. Znajduje się tu wiele restauracji, galerie oraz butikowe hoteliki. Wzdłuż ulic zachowane są domki z jasnego kamienia, z czerwonymi dachami. Piękna, szeroka i nocą urokliwie oświetlone ulica rozciąga się od portu w Hajfie do ogrodów Bahaitów.
Jeśli szukacie miejsca na romantyczną kolację przy ulicy Ben Guriona będziecie mieli w czym wybierać – niestety musicie również liczyć się z naprawdę wysokim kosztem. Za trzy dania w restauracji + 3 herbaty zapłaciliśmy 251 NIS (ok. 270 zł). Dodam tylko, że to nie była najbardziej wyszukana kolacja jaką jadłam w życiu. Ot zwykła szawarma – pokrojone w paseczki mięso, na arabskim placku + sos – koniec poezji. Fakt miejsce urokliwe i klimatyczne, ale ceny przyprawiają o zawrót głowy.
Okolice Hajfy
Akka i Safed
Spędzając czas w Hajfie obowiązkowo trzeba się wybrać do Akki oraz do Safedu. Oba miasta są totalnie różne od siebie. Niebieski ortodoksyjny Safed contra arabskie stare miasto w Akce. O urokach tych miejsc przeczytacie w następnym tekście już niebawem. Narazie podrzucam dwa zdjęcia na zachętę. 🙂
Gdzie szukać noclegu w Hajfie?
Szczerze mówiąc znalezienie dobrego noclegu w Hajfie zajęło mi trochę czasu. Po pierwsze w głowie miałam obraz dolnej Hajfy z lat 90, więc każdy nocleg, który mi się spodobał podejrzliwie oglądam z każdej strony na google street view. Robicie tak? Jeśli nie, to już spieszę z radą jak nie dać się zrobić w lokalizacyjne jajo i mieć pewność, że wymarzony nocleg takim będzie. Rada jest ważna szczególnie jeśli jesteście samotnie podróżującymi kobietami – wtedy wiadomo, że względy bezpieczeństwa wysuwają się na pierwszy plan. Otóż każdy nocleg, który wyszukam wrzucam do map googla i łażę sobie „zielonym człowieczkiem” po okolicy. Zaglądam w zakamarki, sprawdzam odległość od komunikacji, patrzę na najbliższe restauracyjki. Słowem badam czy po zmroku da się tam wrócić bez nadmiernych herc klekotów i zawału serca przy każdym niespodziewanym dźwięku na ulicy.
Po takim obszukaniu Hajfy oraz dodaniu widełek cenowych, które były akceptowalne znalazłam miejsce idealne. Polecam Wam je z całego serca. Po pierwsze bardzo mili właściciele, po drugie położone jest dość blisko stacji kolejowej dzięki czemu jest idealne gdy pobyt w Hajfie jest dla Was tak naprawdę tylko bazą wypadową po okolicy. Koniecznie zerknijcie na mieszkanie Yonas w Hajfie. Być może na początku odstraszy Was nieco starodawna aranżacja, ale wierzcie mi – w cenie dostajecie praktycznie całe mieszkanko dla siebie, łącznie z wyposażoną kuchnią.
I tradycyjnie przypominam, że jeśli spodobał Ci się tekst i pomógł Ci w organizacji podróży po Izraelu będzie mi miło, jeśli zrobisz rezerwacje na bookingu przez moją stronę. Dla Ciebie cena pozostaje bez zmian, a ze mną booking podzieli się swoją prowizją. 🙂
Jak dojechać do Hajfy?
Podróże pociągiem w Izraelu
Do Hajfy najwygodniej dostać się pociągiem z Tel Awiwu. Bezpośrednio do Hajfy odchodzi pociąg z przystanku na lotnisku Ben Guriona lub z dużego przystanku nieopodal stacji autobusowej Hahagana. Podróż trwa około 1,5 godziny, a bilet kosztuje około 27 NIS.
Jeśli jedziecie do Hajfy z Jerozolimy również najwygodniej pojechać koleją. Bilet kosztuje 43 NIS i trzeba przesiąść się na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie. Podróż łącznie z przesiadką zajmie około 2 godzin.
Podróżując po Izraelu należy mieć na uwadze, że z powodu szabasu pociągi nie kursują w piątki, a w soboty zaczynają jeździć dopiero wieczorem. Aktualną siatkę połączeń oraz godziny odjazdów i ceny można sprawdzić na stronie kolei izraelskich. Pociągi w Izraelu są niezwykle wygodne i komfortowe. Zarówno na dworcach kolejowych jak i w pociągach jest darmowe WIFI. Bilety w dwie strony są na ogół tańsze niż bilet kupowany w jedną stronę.
Do Hajfy można również dojechać autobusem izraelskiego operatora Eged – rozkłady jazdy można sprawdzić na stronie eged.il.
Mam nadzieję, że teskt o Hajfie pomoże Ci w podjęciu decyzji czy warto tam pojechać. Jeśli wybierasz się do Izraela poczytaj też mój tekst o historycznej Masadzie oraz plażach Morza Martwego. Podziel się opinia o tekście w komentarzu. Jeśli spodobał Ci się tekst nie zapomnij go udostępnić znajomym. Tradycyjnie zapraszam Cię też do polubienia malenowego FP na Facebooku oraz profilu na Instagramie, gdzie kilka razy w tygodniu pojawiaja się nowe zdjęcia i instastory. Nie chcesz przegapić nowych postów? Koniecznie zapisz się do Newslettera -> Zapisuję się teraz!
9 komentarzy
[…] strzały w porcie w Hajfie i strach naszego izraelskiego kierowcy przez odwiedzeniem Góry Oliwnej. Do Jerycha i Betlejem […]
W Izraelu byłem, ale tylko przejazdem (przez łącznie 6 godzin – 2 razy w Ejlacie). Do Hajfy nie dotarłem – i żałuję mocno.
Historia i kultura Bahaistów to mega ciekawy element krajobrazu tego miejsca!
To prawda. Dlatego tak bardzo lubię podróżować i wiedzieć więcej o danym miejscu nim do niego pojadę. Bez tej wiedzy byłby to poprostu kolejny budynek i ładny ogród.
Im więcej podróżujemy, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że czasami te nieoczywiste miejsca potrafią dać dużo więcej, niż tętniące turystami atrakcje wielkich destynacji. Dzięki za ten wpis – jadąc do Izraela na pewno skorzystamy z Twojej podpowiedzi.
Mam identyczne wnioski. 🙂 Miejsca oczywiste coraz częściej tracą urok z powodu zadeptania i miliona osób wokół. Planując podróże staram się poszukiwać takich miejsc ciut na uboczu. Choć dość kiepsko mi to wychodzi 😀 bo zawsze mam dylemat i rozterki – no ale jak to nie zobaczyć miejsca X czy Y. I w rezultacie jest tak po połowie 😉
U nas też wypada to po połowie, tak całkiem nie da się omijać tych najbardziej turystycznych 😉
Przepięknie! Muszę wrócic do Izraela, bo tyle jeszcze tam miejsc do zobaczenia!
Byłam w Izraelu i do Hajfy nie dotarłam. Ciut ciut żałuję, bo widzę, że na promenadzie wzdłuż Alei Ben Guriona można fajnie „poszaleć”. 🙂