Home WywiadyKobiety Drogi Kobiety Drogi – Kasia Marczewska

Kobiety Drogi – Kasia Marczewska

by Magdalena Krychowska
1 komentarz

Kasia Marczewska opowiada o tym co ją urzeka w podróżach po Polsce

Dziś w cyklu Kobiety Drogi rozmawiam z Kasią Marczewską współautorką bloga Ruszaj w Drogę! Poznaj historię prawniczki, której marzenia o dziennikarstwie i pisaniu były tak silne, że przewróciła swoje życie do góry nogami. Zamiast siedzieć przy biurku ruszyła w drogę aby pisać o Polsce. 

„Rzuciła pracę i zaczęła podróżować” – to tylko pół prawdy drugie pół to determinacja, odwaga i mnóstwo trudu

MMK: Kasiu podróżujcie z Maciejem tylko i wyłącznie po Polsce – zastanawia mnie czasem skąd ta konsekwencja? Czy nie korci Was czasem, aby wyjechać gdzieś dalej? 

KM: Oczywiście, że tak 🙂 Nasz „problem” polega na tym, że za każdym razem, gdy zastanawiamy się nad zagraniczną wycieczką, zawsze nas kusi, żeby jednak w tym czasie pojechać i odkryć coś nowego w Polsce. Po Polsce podróżujemy już 10 lat i ciągle coś nas tu zaciekawia, inspiruje, woła – i my za tym „głosem” idziemy jak po sznurku. 

MMK: Studiowałaś prawo, zrobiłaś aplikację – to wiele lat nauki oraz kolosalna ilość pracy włożona w zdobycie zawodu. I nagle wszystko rzucasz i stajesz się blogerką. Trudno było postawić wszystko na jedną kartę? 

KM: Bardzo trudno. Prawo to naprawdę kawał mojego życia i zmiana nie była prosta. Ale z prawem jest jak z jazdą na rowerze – tego się nigdy nie zapomina. Po studiach i aplikacji prawnikiem jest się już chyba do końca życia. Ta wiedza bardzo pomaga także przy prowadzeniu fundacji. 

Przez ostatnie kilka lat pracowałam w branży IT – najpierw jako prawnik, potem jako kierownik projektów internetowych. Ta wiedza również bardzo mi pomaga w prowadzeniu bloga, bo przecież on też jest projektem internetowym 🙂 Ale przejście od ponad 10-letniej pracy na etacie do pisania i prowadzenia fundacji nie było łatwe. Przede wszystkim trzeba było odłożyć pieniądze, a potem zdecydować się na ostateczny krok. Jedno i drugie wymagało sporo wysiłku. Na szczęście wszystko robimy z Maćkiem wspólnie i chyba dzięki temu ten projekt działa. 

To nie jest tak, jak czasem piszą w internecie, że „rzuciła etat i zaczęła podróżować”. To tylko pół prawdy – za nią stoi mnóstwo trudu, odwagi i ciężkich decyzji. Jednak pasja do pisania i pokazywania świata okazała się silniejsza. Myślę, że to jest to, co chciałabym robić do końca życia. 

MMK: Oboje z Maciejem musieliście zaskoczyć bliskich. Prawniczka i inżynier – stereotypowo patrząc na Was to dwie twardo stąpające po ziemi osoby nagle uciekają ze świata etatów aby pisać o podróżowaniu po Polsce. Czy próbowano Was odwieść od tych decyzji?  

KM: Bliskim generalnie bardzo trudno jest na nas w jakiś sposób wpłynąć. Oboje z Maćkiem jako introwertycy bardzo się wspieramy i wszystkie decyzje podejmujemy razem. Rodzina i znajomi po prostu dowiadywali się o naszych decyzjach – nie pytaliśmy nikogo o zdanie, bo z góry znaliśmy odpowiedź 😉 Wbrew pozorom właśnie prowadzenie własnego projektu wymaga twardego stąpania po ziemi. Trzeba o wszystko samemu się zatroszczyć, samemu podejmuje się decyzje i także bierze za nie odpowiedzialność. Nie ma szefa, który w razie niepowodzenia weźmie na siebie ryzyko, a pracownikowi i tak wypłaci pensję. My do tej decyzji długo się przygotowywaliśmy. A że wybraliśmy akurat podróżowanie po Polsce? To było dla nas naturalne, bo od wielu lat była to nasza pasja. Dziś nie wyobrażam sobie, że mogłabym robić coś innego. 

Najbardziej odkrywcze są dla mnie historie, których nie uczymy się w szkole

MMK: Bardzo podoba mi się Twoje zainteresowanie historiami ludzi spotykanych po drodze. Ginące rzemiosła, ginące gwary. Powiedz, czy masz historię, która ujęła Cię najbardziej? 

KM: Najbardziej odkrywcze są dla mnie historie, których nie uczymy się w szkole, albo które z powodów politycznych nie są „eksponowane”. Przykładowo, gdy podróżowaliśmy po Mazurach, nasi rozmówcy z humorem opowiadali, jak to przygotowują się do świętowania 100-lecia niepodległości Polski, bo przecież oni „niepodlegli” są dopiero od 73 lat, a prawdziwe 100-lecie niepodległości będą obchodzić w roku 2045. Wcześniej te ziemie cały czas należały do Niemców. A mój znajomy, który jest z pochodzenia Mazurem, opowiadał, że jak był mały i w szkole bawili się w „4 pancernych i psa”, to on nawet na Szarika nigdy nie awansował, bo zawsze musiał być jeńcem niemieckim. 

Myślę też, że mało osób wie, ile gwar mamy w Polsce. Nie mówię już nawet o języku kaszubskim, który jest obecny w mediach i mowie – wystarczy pojechać na Kaszuby, żeby zobaczyć dwujęzyczne tablice, czy posłuchać Radia Kaszëbë. W czasie naszych podróży słyszeliśmy już gwarę kociewską, śląską, wielkopolską, mazurską, warmińską, suwalską czy pałucką. Czasem przemycamy ją do naszych przewodników. Uwielbiam rozmawiać z ludźmi, którzy robią wszystko co w ich mocy, żeby tę gwarę dzisiaj ocalić. Kiedyś była tępiona w szkole, pracy i urzędach. Dziś wydaje się pieniądze i rozpisuje projekty, żeby ją zapamiętać.

MMK: Często mówi się o Polakach, że jesteśmy dość monolityczni. Jedna wiara, jedna nacja, raczej bez istotnych różnic. Twoje podróże wydają się zaprzeczać tej tezie. 

KM: Fascynujące są historie Kaszubów, Kociewiaków, Ślązaków, menonitów, polskich Tatarów, Warmiaków, Żuławiaków, ewangelików. Mogę tak długo wymieniać, bo Polska jest dużo bardziej różnorodna, niż komukolwiek może się wydawać. Pasjonuje mnie odkrywanie tych światów i pokazywanie na blogu, jak nasza rzeczywistość jest zagmatwana. Okazuje się, że to nie jest tak, jak uczą w szkole, że jesteśmy jednym narodem, mówimy jednym językiem, wszyscy jesteśmy katolikami i mamy te same zwyczaje. Fascynujące jest odkrywanie prawdy. Ona też pomaga mi lepiej zrozumieć świat, w którym żyję. Coraz lepiej rozumiem Polskę i jej problemy. 

Znamy wszystkie mankamenty podróżowania po Polsce – chcemy to zmienić i dlatego powołaliśmy fundację Ruszaj w drogę.

MMK: Nasz kraj jest różnorodny, mamy wspaniałą przyrodę, piękne zabytki, jednak wydaje mi się, że nie doceniamy tego potencjału. Wiem, że prowadzicie z Maćkiem Fundację Ruszaj w Drogę!, której celem jest właśnie promowanie turystyki kulturowej w Polsce. Powiedz czego Twoim zdaniem brakuje w promocji podróżowania po Polsce.

KM: Może będzie to brutalne co powiem, ale w turystyce najbardziej brakuje mi uwzględnienia turysty i jego potrzeb. Czasem wygląda to jak robienie sztuki dla sztuki. Przykładowo z jakiegoś projektu drukowane są przewodniki, ale okazuje się, że są one zupełnie niepraktyczne, bo wcale nie pomagają turyście, są brzydkie, mają stare zdjęcia, nieaktualne informacje, przez tekst nie da się przebrnąć, bo jest pisany jakby pochodził z poprzedniej epoki. A co gorsza, ten przewodnik często nawet nie trafi do turysty, bo nie myśli się o fazie dystrybucji i jego utrzymania. W internecie jest jeszcze gorzej. Znalezienie turystycznej informacji na stronie urzędu gminy to jest koszmar. 

Kolejna przeszkoda to taka, że dla gminy czy województwa promocja turystyczna kończy się na jej granicy. A przecież turyści tak nie podróżują. Podmioty te nie potrafią się porozumieć, dogadać, stworzyć koalicji. Zdarzają się takie przypadki, ale przecież to powinna być norma. 

Razem z Maćkiem już ponad 11 lat jesteśmy turystami i od podszewki poznaliśmy wszystkie mankamenty podróżowania po Polsce. Z tego zrodziła się nasza olbrzymia chęć poprawy tego kawałka świata. Tak doszło do powstania bloga i fundacji. Staramy się do współpracy dobierać świadomych i profesjonalnych partnerów. Mamy szczęście do takich pasjonatów. Wystarczy spojrzeć, z kim zrobiliśmy w ostatnim czasie akcje promocyjne – efekty zostały świetnie ocenione przez naszych czytelników.

MMK: Co uważasz za największe osiągnięcie Waszej fundacji? 

KM: Robimy mnóstwo rzeczy  – dla samorządów i organizacji turystycznych realizujemy akcje promocyjne polskich regionów i atrakcji, prowadzimy szkolenia dla branży turystycznej, piszemy internetowe przewodniki, robimy prezentacje podróżnicze o Polsce. Jednak osobiście za nasz największy sukces uważam wydanie papierowego przewodnika „Ruszaj w Bieszczady”. To książka z planami na 14 dni w Bieszczadach. Od początku do końca zrobiliśmy i wydaliśmy ją sami, a na jej wydruk otrzymaliśmy środki od naszych ukochanych Darczyńców oraz ze sprzedaży PDFa tego przewodnika. To była wielka przygoda!

Bardzo mnie też cieszy, że dla wielu turystów pomału stajemy się ekspertami od polskiej turystyki. Mamy czytelników, którzy już od kilku lat planują wycieczki po Polsce z naszymi przewodnikami. Chyba nie ma większej radości niż świadomość tego, że uczyniło się czyjeś życie chociaż w 0,1% lepszym, łatwiejszym, ciekawszym. To największa nagroda za naszą pracę. 

MMK: Podróżujecie już ponad 10 lat czy jest jeszcze jakiś region, którego nie odkryliście? 

KM: Jest całe mnóstwo takich regionów! Gdy jakiś czas temu zrobiliśmy sobie mapę naszych wycieczek po Polsce, to okazało się, że wielką tajemnicą jest dla nas Polska centralna. Co tam robić? Jakie atrakcje zobaczyć? Jak zaplanować czas? To dlatego, że dotąd pasjonowało nas pogranicze. Teraz chcielibyśmy skupić się na sercu Polski. Na nasze odkrycie czekają województwa mazowieckie i łódzkie, ale też lubuskie i zachodniopomorskie. W zeszłym roku zaczęliśmy odkrywać Wielkopolskę i myślę, że tam też jeszcze wrócimy.

overtourism nie jest tylko winą mediów i turystów

MMK: Czy nie obawiasz się, że pisząc o turystycznej perełce tak naprawdę narazisz ją na zadeptanie? Obecnie dużo się mówi o overtourismie. Mieszkańcy europejskich miast mają po uszy turystów. Czy zauważyłaś jakieś negatywne skutki masowej turystyki w Polsce? 

KM: Dlatego na naszym blogu nie znajdziesz Tatr i Zakopanego ani popularnych plaż na wybrzeżu Bałtyku 🙂 Cała nasza blogowa działalność skupia się przede wszystkim na odkrywaniu miejsc nieoczywistych, takich, które nie są miejscami pierwszego wyboru. Dlatego wpisujemy się raczej w nurt dekoncentracji ruchu turystycznego, a nie jego kumulacji. Nawet w popularnych Bieszczadach pokazujemy miejsca i trasy alternatywne do tych najbardziej zatłoczonych. 

Osobiście uważam, że overtourism nie jest tylko winą mediów i turystów żądnych postawienia swojej stopy na upragnionym skrawku ziemi. Dzisiaj każde miejsce turystyczne ma swojego administratora lub właściciela, a ten – szereg instrumentów prawnych, które pozwalają mu ten ruch modelować. Przykładowo w Bieszczadach Bieszczadzki Park Narodowy może wprowadzić limity wejść na połoniny i w sytuacji gdy stwierdzi, że ten ruch jest zbyt duży, po prostu zamknąć szlak. Choć akurat Bieszczady są takim regionem, który żyje niemal wyłącznie z turystyki – miesiące od maja do października są tym okresem, gdy mieszkańcy Bieszczadów mogą zarobić, aby przetrwać resztę roku. Więc pomimo tego, że w Bieszczadach jest coraz więcej turystów, to oni naprawdę są bardzo potrzebni tym, którzy tutaj mieszkają. Tym bardziej, że tu nie ma dużych ośrodków turystycznych, nie ma też fabryk czy zakładów, gdzie można łatwo znaleźć pracę, daleko jest do dużych miast. Osobiście nie podzielam stanowiska prezentowanego przez niektórych turystów, którzy mówią „nasze Bieszczady” i „niech tu nie przyjeżdżają takie tłumy”. Bieszczady są dla każdego, a jeśli powstanie zagrożenie zbyt dużego obłożenia, powinien na to zareagować przede wszystkim Bieszczadzki Park Narodowy, bo to na jego terenie kumuluje się główny ruch turystyczny. 

Natomiast tam, gdzie overoturism rzeczywiście zagraża środowisku lub miastom, należy się zastanowić, dlaczego administratorzy tych miejsc nie korzystają z narzędzi ograniczających ten ruch. Być może overtourism jest dla nich po prostu opłacalny. A tam, gdzie głównym celem są pieniądze, zawsze wygrają one z przyrodą, kulturą, nie mówiąc już o wygodzie turystów. 

Pierwszy krok zaczyna się od myśli „gdzie by tu pojechać?”

MMK: Prowadzicie podróżnicze prelekcje, piszecie przewodniki, organizujecie wycieczki – powiedz co według Ciebie najczęściej powstrzymuje ludzi przed podróżowaniem?

KM: Z moich obserwacji wynika, że turyści bardzo doceniają rozwiązania, które ułatwiają im zaplanowanie podróży w tym szybkim i chaotycznym świecie, w jakim żyjemy. Im prościej, im mniej wątpliwości, tym bardziej są skłonni do wybrania się w podróż. 

W sierpniu 2019 roku Triverna opublikowała raport, z którego wynikało, że w podróży najbardziej stresuje nas m.in. myśl o powrocie do pracy, finanse, pakowanie, ale także planowanie wyjazdu (32% wskazań). Dlatego w naszej fundacji staramy się rozwiązać ten ostatni problem turystów i dajemy gotowe propozycje jednodniowych wycieczek. W naszych przewodnikach opisujemy tylko i wyłącznie miejsca i trasy, które osobiście zrobiliśmy, dodając do tego dziesiątki, a nawet setki zdjęć, które pokazują, jak jest na miejscu. Dlatego nasi czytelnicy nam ufają i chętnie podróżują z naszymi planami. Żałuję, że nie znam dokładnej liczby osób, które już wysłaliśmy w podróż po Polsce. Nasz blog każdego roku czyta ponad milion osób, ponad 5 milionów przeczytało go od początku jego istnienia. To nie są przypadkowe osoby – widzimy, że są to turyści, którzy szukają pomysłów na majówkę czy wakacje. Często korzystają z naszego bloga, gdy są już na miejscu i zastanawiają się co robić. A skoro tak, to szacujemy, że w drogę z naszymi pomysłami wyruszyło już około dwa miliony turystów.

MMK: Jakich rad udzieliłabyś czytelnikom aby ich zmotywować i aby również ruszyli w drogę?

KM: Powiedziałabym, że zawsze jest dobry moment na podróżowanie. I że pierwszy krok zaczyna się od myśli „gdzie by tu pojechać?”. Dlatego zachęcam każdego, żeby zaglądał na blogi podróżnicze. Polskie blogi podróżnicze są fantastyczne! Są coraz bardziej profesjonalne, pisane fajnym językiem, merytoryczne, mają piękne zdjęcia. Widzę to zwłaszcza na blogach, które działają już od wielu lat. Jest też sporo blogów pisanych przez moje podróżujące koleżanki – podziwiam je za pasję i odwagę w spełnianiu marzeń. Magda, ten cykl o podróżujących kobietach to fantastyczna sprawa! Gratuluję pomysłu i myślę, że będzie on inspiracją dla wielu czytelniczek i czytelników, aby wyruszyć w drogę! 

MMK: Dziękuję bardzo za rozmowę 

KM: To ja dziękuję, że miałam okazję podzielić się swoją historią. 

I jak Ci się podobała rozmowa? Mam nadzieję, że ten wywiad Cię zainspirował, a przy najmniej zainteresował. Poślij go dalej w świat, aby inne kobiet mogły przeczytać ciekawą historię Kasi i Maćka.

Jeśli uważasz, że swoimi podróżami możesz zainspirować inne kobiety i chciałabyś się znaleść w moim cyklu Kobiety Drogi napisz do mnie na maila okiemmaleny@gmail.com tytuł: Kobiety Drogi.

Może Cię również zainteresować:

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

1 komentarz

Martyna i Paulina Kwiatkowskie 28 marca 2020 - 19:25

Uwielbiamy bloga Kasi i Macieja, są bardzo życzliwymi i ciepłymi osobami, a ich przewodniki pełne wskazówek ❤

Reply

Ta strona korzysta z plików cookies do prawidłowego działania bloga, aby oferować funkcje społecznościowe, analizować ruch na blogu i prowadzić działania marketingowe. Czy wyrażasz zgodę na wykorzystywanie plików cookies? Akceptuję Więcej informacji w Polityce Prywatności

Polityka Prywatności
Close