Sarajewo i Mostar historia, której nie da się przemilczeć
Wizyta w Bośni od wielu lat była moim marzeniem. Marzenie to powstało z lektury książek noblisty Ivo Andricia oraz Dževada Karahasana czy Antonije Žalicy. Dzieła wszystkich wymienionych pisarzy możecie znaleźć przetłumaczone na język polski i naprawdę warto je przeczytać jeśli interesuje Was temat Bałkanów. Wtedy też uświadomiłam sobie, że na wiele lat przed tym jak zaczęłam studiować slawistykę, jakoś w okresie późnej podstawówki, czytałam „Dzienniki Zlaty” – pamiętniki 11 letniej dziewczynki z oblężonego miasta.
Obiecałam sobie też, że jadąc tam odetnę się od wojny lat ’90, od etnicznych uwarunkowań itp. i opiszę to inaczej, ale się nie da. Ta dramatyczna część historii jest obecna na prawie każdym kroku, wystarczy chwilę dłużej pogadać z ludźmi i tak czy siak zaczynamy mówić o tym co się stało, albo o tym jak się żyje po tym co się zdażyło. Aby opisać Wam piękno Sarajewa i Mostaru muszę w tym poście „oczyścić teren”, mam nadzieję, że dotrwacie do końca 🙂
Sarajewo
Pierwsze kroki w Sarajewie
Planując wyjazd spodziewałam się bolesnego spotkania oko w oko z historią lat ’90 w Sarajewie, a nie w Mostarze. Stało się inaczej. W Sarajewie raczej przeżyłam szok kulturowy, gdy po wyjściu z autobusu stanęłam oko w oko z kobietą ubraną w nikab (strój pozostawiający niezakryte tylko oczy). Potem podpytywałam jednego z przewodników w muzeum, czy to tu częste – stwierdził, że to tylko turyści, ale ja znam jen język i słyszałam, że Ci turyści mówili po bośniacku.
Szłam ulicami Sarajewa, widziałam zniszczone fasady budynków z napisem po bośniacku, mówiącym, że elewacja nie jest zbyt solidna (fasada se obrušava), jednak moją uwagę przykuwały kobiety w czadorze (peleryna zakrywająca ciało i włosy) lub, w większości przypadków, w hidżabach (chusty zakrywające włosy i szyję). W Sarajewie wspomnienia wojenne przytłumił leniwy rytm Baščaršiji, nocny rytm Ferhadiji, senne ulice Vratnika. Skrzące się, białe cmentarze na zboczach gór wkomponowały się w krajobraz miasta. Z jednej strony ślady wojny w Sarajewie towarzyszą na każdym kroku, z drugiej strony pojawiają się jakby na drugim planie. Dostrzegałam je obserwując miasto z Białego Bastionu (Bijela Tabija), mijałam spacerując Vratnikiem, pojawiały się znienacka gdy robiłam nocą zdjęcia mostów nad rzeką Miljacką. Widziałam załatane miejsca po kulach, domy bez dachów, zniszczone fasady budynków. Ale miałam wrażenie jakby miasto szeptało – pamiętam, nie zapomnę, ale chcę żyć dalej, wczuj się w mój dzisiejszy rytm.
Miasto smoków
Pod nogami krwawe płatki sarajewskich róż. Gdy granat spadał na chodnik zostawiał ślad, który przypominał swoim kształtem kwiat. Po wojnie wypełniono część z tych miejsc czerwoną żywicą. Sarajewskich róż jest 105. Jedną z nich znajdziecie przy katedrze. Pod stopami i na murach ślady smoczych łap. Gdy granat spadał na chodnik, prześlizgiwał się po murze zostawiał ślad, który wyglądał jak smocza łapa. Zawsze było wiadomo skąd przyleciał.
I zdenerwowana wykonuje gest w nieokreślonym kierunku, co ma znaczyć „na zewnątrz”, a tam smoki rozsiadły się na zboczach gór, plują ogniemz setek gardzieli, zostawiając na niebie czerwony slad, ich ryk zwielokrotnia się w salwach, wwierca w uszy.
I wpychają szpony przez okno, wyszarpują regały, filiżanki, gobeliny, dekoracyjną porcelanę, a także śpiących ludzi, razem z pościelą. [Antonije Žalica Ślad smoczej łapy]
Niemi świadkowie
Na Ferhadiji (jedna z głównych ulic) widnieje wmurowana w ścianę pamiątkowa tablica z listą ofiar. Ci ludzie stali rano w długiej kolejce po chleb gdy uderzył w nich pocisk. Zginęło 26 osób, rannych ponad setka. Ferhadija numer 5 – 12.
Z boku katedry znajduje się galeria, której nie można pominąć – 11/07/95. Upamiętnia masakrę w Srebrenicy. Bardzo przygnębiające miejsce, jednak aby zrozumieć choć po części co tam się stało należy je odwiedzić i wziąć audioguide’a. Każde czarno białe zdjęcie to jedna historia. Wyświetlane są też filmy. Jeden z nich nosi tytuł Miss Sarajevo, pokazuje miasto w czasie wojny i wybory Miss Sarajewa. Znamienna scena gdy kandydatki wychodzą z szarfą z napisem: Nie pozwólcie im nas zabić. W kolejnym ujęciu wywiad z młodą dziewczynką, mówi, że jest Muzułmanką, ale jej przyjaciele wyznają różne religie i nie rozumie tego co się dzieje, dlaczego? Przecież wszyscy są tacy sami. W tle leci muzyka U2. Bardzo poruszający film.
Z północnej strony katedry, jedną przecznice w prawo jest plac targowy Markale. W dwóch bombardowaniach zginęło tam 100 osób, rannych zostało ponad 200.
Na dworzec prowadzi ulica Zmaja od Bosne. Szeroka, główna ulica, wokół niej pełno wysokich budynków. W czasie wojny jedno z bardziej niebezpiecznych miejsc dla cywilów – słynna Aleja Snajperów. Snajperzy zabili na niej 225 osób (w tym 60 dzieci), a ranili ponad 1000. To co zdarzyło się w Sarajewie dobrze odzwierciedla film Aleja snajperów. Prawie każdy budynek ma ślady po kulach.
Momo i Uzeir
Oblężenie Sarajewa trwało 44 miesiące (1992/1996). Zginęło 14.000 osób w tym 5.604 cywili. Szacuje się, że na miasto spadało ponad 300 pocisków dziennie. Na to wszystko patrzyły dwa bliźniacze wieżowce wznoszące się nad miastem. Wybudowane w 1986 roku wedle projektu Ivana Štrausa. Sarajlija (nazwa określająca mieszkańców Sarajewa) nazwała je Momo i Uzeir – na cześć dwóch komediowych bohaterów, bardzo popularnych w komunistycznej republice Bośni i Hercegowiny, stworzonych na potrzeby radia Sarajewo. Jedna z postaci przedstawiała typowego Serba z Bośni, a druga Muzułmanina z Bośni. Symbole jedności. Mieszkańcy Sarajewa czasem spierali się który z wieżowców to Momo, a który Uzeir, ale właśnie fakt, że były nie do odróżnienia symbolizował kulturowe zróżnicowanie, ale również równoprawność. W czasie wojny Momo i Uzeir wielokrotnie były celem ostrzału i płonęły, ale twardo trzymały się na nogach, mimo, ze został z nich głównie szkielet budynku. Dziś w pełni odrestaurowane.
Muzea poświęcone oblężeniu Sarajewa:
- Galeria 11/07/95 – poświecona masakrze w Srebrenicy
- Muzeum Túnel – túnel, który łączył oblężone Sarajewo ze światem, tamtędy do miasta przysyłano żywność, leki i papierosy 😉
- Muzeum Historii Bośni i Hercegowiny – ekspozycja pokazująca życie codzienne mieszkańców Sarajewa
- Muzeum dzieciństwa w czasie wojny – ul Logavina 32, muzeum czynnie od 11:00 do 19:00, bilet normalny 10 KM
W Mostarze
Niebieskie wrota
W Mostarze planowałam spędzić dwa całe dni włócząc się po jego uliczkach. Po pierwszym dniu tak przeorganizowałam pobyt aby uciec drugiego dnia na wycieczkę i zwiedzić okolicę. Po pierwszym dniu byłam nim przytłoczona. Poranny spacer z ciężkim plecakiem do hotelu prawie, że wśród ruin. Piękne, zabytkowe budynki opustoszałe, z okien wyrastały gałęzie drzew, tablice z napisami, że grozi zawaleniem. Nie wiem czy udało mi się znaleźć jedno miejsce, z którego nie było widać ruin.
Gdy dreptałam o poranku z ciężkim plecakiem do hotelu zamarłam przy jednej z nich. Stercząca ściana budynku, reszta już dawno stała się historią. Na tej ścianie kilka popękanych kafli łazienkowych w odcieniu niebieskiego. Koło kafli resztki baterii prysznicowej. Dwie srebrne rurki sterczące jak kikuty. Może tam ktoś w tym momencie brał kąpiel? Zmroziło mnie. To nie była „tylko” ruina, ani kolejna ruina. To był kawałek czyjegoś życia. Skamielina. Brama łącząca wtedy i dziś. Tamtą chwilę gdy pocisk uderzył w dom z chwilą gdy patrzyłam w niebieskie kafle, a obok stał śmietnik.
Wieczorny spacer
Kilka godzin później obserwowałam miasto ze szczytu minaretu, oprócz niesamowitego widoku zielonkawej Neretwy i Starego Mostu ,widziałam wokół przygnębiającą ilość ruin. Stara część miasta wokół mostu jest odrestaurowana, tętni na niej życie, pełno sklepików, pamiątek, turystów, ale wystarczy przejść na równoległą ulicę, by ta wakacyjna atmosfera uleciała w siną dal. Słońce chyliło się ku zachodowi, miękkie światło oświetlało nagie, sterczące fasady budynków, ulice nabierały złotawego blasku.
Dom Towarowy Razvitak – przedwojenny symbol miasta. Obecnie ruina grożąca zawaleniem i schronienie dla bezdomnych. Na jednej ze ścian kamienna tablica – na pamiątkę obrońcom miasta, którzy zginęli 13.06.1992 roku. Tego dnia świętowałam 10 urodziny. Próbowałam sobie przypomnieć swoje 10 urodziny, nie byłam w stanie.
Martwy Hotel Neretva na przeciw tętniącego życiem hotelu Bristol. O lepsze położenie trudno. Tuż nad rzeką. Sterczące kikuty balkonów, czarne wnętrza, nagie klatki schodowe gdzieś pomiędzy murami. Nie chciałabym mieszkać w hotelu Bristol z widokiem na Neretwę.
Zabliźnione rany
Pamietam chwilę gdy zobaczyłam pierwszy ślad wojny na Bałkanach. To było z okien autobusu gdzieś na drodze pomiędzy Zagrzebiem, a jeziorami Plitwickimi. Obserwowałam budynki. Najsmutniejsze wrażenie zrobiły na mnie te odmalowane, odnowione, gdzie dokładnie było widać ślady po kulach. Ktoś wsadził wiele trudu, aby je naprawić, poprawić, uleczyć, ale na nich jak na ciele zachowały się blizny. W Mostarze są otwarte rany. I będą dopóki nie zmieni się prawo. Obecne zawiązuje ręce władzom miasta, nie mogą właściciela pozbawić własności, ani ukarać, budynek mogą przejąć tylko gdy ewidentnie zagraża życiu i bezpieczeństwu ludzi. Co jest, jak mówi sam prezydent miasta, dość płynną granicą, trudną do udowodnienia. Obecnie trwają prace nad zmianą ustawy, która otworzy miastu możliwość nałożenia na właściciela obowiązku renowacji lub rozbiórki, a w przypadku braku odpowiedzi da prawo do przystąpienia do prac i wystawienia rachunku właścicielowi. Gdy ten odmówi zapłacenia nieruchomość przejdzie do miasta.
W czasie oblężenia Mostaru zginęły 1023 osoby. Były dzielnice, w których zniszczonych było ponad 80 % budowli. 9 listopada 1993 zburzony został symbol miasta – Stary Most.
Jeśli zainteresował Cię temat Bośni zapraszam do innych tekstów o tym kraju.
Spodobał Ci się post? Zostaw po sobie ślad dając lajka lub komentując. Nie przegap następnego wpisu śledząc Okiem Maleny na Facebooku. Do zobaczenia.
11 komentarzy
[…] Sarajewo i Mostar, historia, której nie da się przemilczeć […]
Są takie miejsca, i właśnie Sarajewo należy do nich, gdzie po prostu nie da się, nie można pojechać, bez wiedzy na temat tych miejsc. Chciałbym kiedyś posiedzieć w Bośni odrobinę dłużej aby postarać się zrozumieć odrobinę więcej. Pozdrawiam!
Sarajewskie róże przemawiają do wyobraźni. Mimo smutnego wydźwięku, bardzo inspirujący wpis. Ta część Bałkanów kusi coraz bardziej…
Żadnej z wymienionych książek nie czytałam. Którą polecałabyś jako pierwszą?
Myślę, że Ivo Andricia – bo opisuje dawną Bośnię. Do wyboru opowiadania lub sztandarowe dzieło – most na Drinie. Po tej dawce poznania dawnej kultury, historii, zależności można przejść do Karahasana i Zalicy, którzy piszą o czasach teraźniejszych no i wojnie. Jako drugą polecam Ci „Sarajewską Sevdalinkę” Karahasana.
Dzięki za wirtualny spacer. Niewątpliwie BiH to kraj kontrastów. Kurczę, już od kilku lat powtarzam sobie: „już niedługo wybiorę się na Bałkany”…i na razie nic z tego nie wyszło….
ja też pamiętam przed wieloma laty jak pojechaliśmy z rodziną do Chorwacji i jadąc z Jezior Plitvickich gdzieś w okolice Dubrownika zgubiliśmy drogę i boczna prowadziła nas przez opuszczone wsie, zrujnowane budynki i pola, na których stały znaki, żeby nie wchodzić, bo miny. Nigdy tego nie zapomnę…
przytłoczyłaś mnie tym wpisem…ale to dobrze, warto sobie pewne rzeczy po układać na nowo i przewartościować
Takie wpisy na koniec wakacji powinny być zabronione i surowo karane! Mam ochotę spakować plecak i ruszyć przed siebie. Natychmiast! 🙂
Nie wiem, czy kiedykolwiek odważę się tam pojechać…
Poruszające, takie miejsca i takie historie na długo zapadają w pamięć. Pięknie piszesz! Podróżowałam po tych rejonach jako małe dziecko, niewiele pamiętam – w zasadzie chyba tylko to, że nad jeziorami Plitwickimi przewróciłam się, rozcięłam kolano i to był prawdziwy dramat mojego dziecięcego umysłu. Szczęśliwie z wiekiem przybywa mi zdolności poznawczych – muszę wybrać się w podróż po Bałkanach. Dzięki za inspirację 🙂