Procida – o parę chwil z Neapolu
Procida pojawiła się na mapie mojego kilkudniowego wyjazdu do Neapolu [KLIK] w ostatnim momencie, żeby nie powiedzieć tuż przed wyjazdem na lotnisko. Gdy czytałam o okolicznych wyspach i urokach regionu od razu pojawiały się wyspy takie jak Capri lub Ischia, do informacji o Procidzie musiałam się dokopać 😉 Ale było warto. Idealne miejsce na inauguracje pobytu. Ale po kolei 🙂
Procida – jak się tam dostać?
Procida to malutka wyspa na morzu Tyrreńskim. Od Neapolu oddalona jest o około 20 km. Wysepka ma 4 km kwadratowe, więc można ją obejść na piechotę.
Bez problemu dostaniecie się na nią ze stacji promowej Molo Beverello w Neapolu. Kursuje kilkanaście wodolotów dziennie. Rejs trwa 40 minut.
Jeśli lądujecie w Neapolu w godzinach porannych do około 9:30, to spokojnie możecie planować pozostawienie bagaży w hotelu i jeszcze tego samego dnia wycieczkę na tę wyspę. Powinniście zdążyć na prom o 13:10. Jeśli nie zdążycie, a chcecie po prostu na spokojnie zakosztować klimatu Procidy nie rezygnujcie z promu o 14:45. Ostatni powrotny prom jest o 20.10, czyli na miejscu będziecie mieli 4,5 godziny. W sam raz na spacer i pyszne jedzenie. Rozkład promów znajdziecie na tej stronie: [KLIK]. Żeby zaoszczędzić czas do Mola Beverello w Neapolu możecie podjechać metrem (linia nr 1) – wysiądźcie na stacji Municipio.
Ceny, dojazdy, noclegi, restauracje znajdziecie w ostatnim akapicie – informacje praktyczne.
Procida – spacer po wyspie
Niestety do promu o 13.10 zabrakło nam 5 minut i musiałyśmy poszwendać się po okolicach Mola Beverello do 14:45. Rejs wodolotem był troszkę nużący. Siedzicie zamknięci na pokładzie, przez szyby skąpane morską solą mało widać. Idealny czas na odespanie wstania skoro świt, lotu i różnicy temperatur. Zasnęłam jak dziecko.
Marina Grande
Promy do Procidy przypływają do portu nazwanego Marina Grande. Już od pierwszego spojrzenia wyspa urzeka, a najpiękniejsza jej część dopiero przed nami. Niedaleko przystani promowej z prawej strony znajduje się kasa biletowa. Tam też jest przystanek lokalnych autobusów gdzie za 2 euro możecie podjechać bliżej centrum.
Przejażdżka tymi autobusami to nie lada atrakcja, bo wyglądają jakby na wyspę zabłądziły z jakiejś bajki. Czerwony autobus w miniaturce. W środku tylko 9 miejsc plus kierowca. Oczywiście gnają po wąskich, krętych uliczkach jak po autostradzie. Nie ma przebacz. Przydał nam się w drodze powrotnej.
W drodze do centrum
Zamiast autobusem do najurokliwszej części wyspy można dostać się na piechotę. Ja wybrałam ulicę Via Liberta, można też pójść Via Vittorio Emanuele.
Via Liberta pnie się w górę. Po drodze mijamy śliczne willowe budynki, z coraz ciekawszej perspektywy widać morze. W ogrodach można podziwiać agawy, pomarańcze, cytryny oraz liczne kaktusy, których nazw nawet nie znam. Tabliczki adresowe przeważnie są ceramiczne, czasem ozdabia je jakaś mozaika. Droga jest malownicza. Cała wyspa mieni się kolorami znanymi z jej najsłynniejszego miejsca: Marina di Corricella. Po chwili docieramy do niewielkiego placyku (tam się łapie bajkowe autobusy w drogę powrotną) jeszcze tylko kilkaset metrów wąską ulicą i będziemy u celu. Między budynkami schnie pranie, mija nas skuter, ktoś nawołuje w oddali, w oddali stragan pełen winogron, cytryn, fig, kwiatów cukinii. Od pierwszej chwili można wtopić się w upalny, lekko senny, a jednak bardzo energetyczny klimat południa.
Marina di Corricella
Marina di Corricella to tak naprawdę jedna ulica wzdłuż portu pełna restauracji, sieci rybackich, kotów i barw. Co ciekawe w jednym z przewodników zdjęcie tej uliczki jest wizytówką całego regionu Kampanii, a w treści ani słowa o wyspie.
Szczerze mówiąc można tu spędzić nieograniczoną ilość czasu podziwiając kolorowe domki i ładując baterie okolicznym spokojem. Te domki idealnie komponują się z autobusami. Również wyglądają jakby „uciekły” z jakiejś bajki i zamieszkały na wyspie. Są niewiarygodne. Tu łuk, tu wykusz, malutki balkonik, a tu okienko, jeden niebieski, inny piaskowy, kolejny różowy. A co najcudowniejsze – można stać, podziwiać i nie jest się popychanym przez dzikie tłumy, ani nawet małe tłumy.
Wzdłuż wybrzeża spaceruje jeszcze leniwie kilka osób, koty śpią w pobliżu sieci i pewno śnią o złapanych w nich rybach, gdzieś tam rybak rozciąga sieci. Cisza, spokój. A był to 24 lipca, więc trudno mówić o braku sezonu 😉
O miłości i makaronach czyli Il Postino & La locanda del Postino
Il Postino
Czasem, gdy podróżuję odnajduję w odwiedzanych miejscach plenery z przeczytanych książek lub obejrzanych filmów. W przypadku Procidy było na odwrót. Dzięki tej wyspie odkryłam niesamowity film Il Postino – Listonosz.
Film z 1994 roku nakręcony przez Michaela Radforda. Główną rolę listonosza grał włoski aktor i poeta Massimo Troisi. Jeśli lubicie europejskie kino, na którym z pozoru za wiele się nie dzieje, ale jednak między wierszami dzieje się wiele to jest to film dla Was. Polecam z całego serca. Historia prostego listonosza, który dostarcza pocztę tylko jednemu adresatowi. Jest nim chilijski noblista, poeta i komunista Pablo Neruda. Nie chcę Wam zdradzić fabuły filmu, ale jest to opowieść o powolnym odkrywaniu poezji, nagłym wybuchu miłości i przyjaźni. W filmie urzeka najbardziej wyraz oczu Listonosza – takie naiwne, pełne ufności i wiary. Film porywa. Jest idealnie taki jak Procida – leniwy, nostalgiczny, artystyczny, trochę zabawny.
W rzeczywistości Pablo Neruda w 1952 roku mieszkał nie na Procidzie, tylko na Capri. Ten epizod z jego życia opisał w 1985 roku Antonio Skarmeta w noweli pt.: listonosz Nerudy.
La locanda del Postino
Gdy już zakochacie się w historii listonosza, albo na odwrót, gdy szukacie powodu by dać się uwieść tej historii koniecznie musicie przysiąść w restauracji La locanda del Postino. Jedzenie obłędne. Przy okazji jest to właśnie TA LOCANDA, która grała w filmie, ta w której pracowała piękna Beatrycze.
Dziś na każdym kroku widać ślady filmowej chwały. Co prawda Beatrycze już nie ma, ale obsługa bardzo miła, cenowo też nie różni się od innych restauracji w Marina di Corricella – nawet miałam wrażenie, że jest o drobinę tańsza. W lokalu są dwie karty – jedna ogólna, druga to menu dnia.
Wybrałyśmy bruschettę i małże soute jako przystawkę. Poezja. Jako danie główne vongole z rukolą, parmezanem i makaronem oraz opiekane kalmary i krewetki. Do tego oczywiście vino bianco 😉 . Było absolutnie wspaniałe. Po tej rozpuście jeszcze espresso i czekoladowy deser na spółkę. Smak jedzenia, widok, taka nieznośna lekkość bytu a raczej dolce far niente dały się tak we znaki, że odpuściłyśmy już wspinaczkę na główny punkt widokowy wyspy czyli Terra Murata. Jednak jeśli zostanie Wam nadmiar czasu i nie dacie sie ponieść słodkiemu lenistwu to polecam – bo to właśnie stamtąd jest najfajniejszy widok z jednej strony na Marina di Corricella a z drugiej na odległy Neapol z Wezuwiuszem w tle.
Epilog
Na zakończenie pierwszego dnia włoskiej przygody przeszłyśmy się uliczką wzdłuż Marina Grande. Są tam równie urokliwe kamieniczki, aczkolwiek mniej kolorowe. Powoli zbliżała się złota godzina. Cienie wydłużały się, kolory stawały się coraz cieplejsze i bardziej złotawe. Gdy odpływałyśmy obserwowałam kamienice, które odbijały się w morzu Tyrreńskim. Feria kolorów. Tak właśnie zapamiętam Procidę.
ps. a wodoloty odpływają dokładnie z tego samego molo, na które przypływają. O mały włos zostałybyśmy na całą noc na wyspie i wycieczkę na wybrzeże amalfitańskie szlak jasny by trafił. 😉 Otóż na Procidę płyną dwa rodzaje łódek: wolniejsze, wielkie statki i wodoloty. Gdy zapytacie w kasie tylko „skąd odpływa prom do Napoli” dowiecie się, że tu obok, jednak gdy pokażecie bilet, że to wodolot do molo Beverello okaże się, że jednak nie tu obok 😉 Dobrze, że w okolicach 20.04 jednak coś mi spokoju nie dało i poszłam zapytać drugi raz 😉
Procida – Informacje Praktyczne:
- transport: czas +ceny:
- bilet na przejazd jednorazowy na metro w Neapolu 1,1 euro
- bilet na prom: 14.20 euro – 40 minut w jedną stronę rozkład jazdy
- bilet autobusowy na Procidzie: 2 euro (wychodzi najdrożej ze wszystkich środków komunikacji, jakimi jeździłam w Kampanii – dla przykładu bilet dobowy po całym wybrzeżu amalfitańskim kosztuje 8 euro)
- La Locanda del Postino: przykładowe ceny
- bruschetta: 3 euro
- małże soute: 10 euro
- makaron z vongolami „Beatrycze”: 15 euro
- kalmary panierowane: 10 euro
- woda: 2 euro
- wino 0,5l: 6 euro
- espresso: 1 euro
- deser: 5 euro
- koperto: 2 euro / osoba
- nocleg
- jeśli planujecie zatrzymać się w Neapolu polecam Wam z całego serca B&B Dante & Beatricze [KLIK] przy placu Dantego. Po pierwsze jest tuż przy lini metra, po drugie dzielnica jest przyjemna i można wieczorami posiedzieć w knajpkach przy placu Dantego nie obawiając się powrotu do hotelu, bo widać go z placu, po trzecie dojazd do stacji Garibaldi, która jest głównym węzłem komunikacyjnym zajmuje około 10 minut.
- noclegi na Procidzie znajdziecie Tu [KLIK].
- jeśli uważacie post za pomocny będzie mi bardzo miło gdy dokonując rezerwacji wejdziecie na booking przez któryś z zamieszczonych linków – dostanę mini prowizję od Bookingu. Kolejny grosik na dalsze podróże i zbieranie dla Was informacji 😉
Jeśli zainteresował Cię temat Włoch zapraszam do innych tekstów o tym kraju. Koniecznie przeczytaj o pobliskim Amalfi, wpisanym na listę Unesco.
Spodobał Ci się post? Zostaw po sobie ślad dając lajka, komentując lub udostępniając znajomym.
Zapraszam Cię też do polubienia mojego FP na Facebooku oraz profilu na Instagramie, gdzie kilka razy w tygodniu pojawiają się zdjęcia z podróży. Nie chcesz przegapić nowych postów? Koniecznie zapisz się do Newslettera -> Zapisuję się teraz!
18 komentarzy
[…] pierwszy ogień Burano. Pamiętacie mój wpis o urzekającej kolorami włoskiej Procidzie? No to Burano ma tych kolorów jeszcze więcej. Tu każdy dom jest kolorowy. Wyspa jest absolutnie […]
[…] Ja postawiłam na drugą opcję. Pierwszego dnia tuż po przylocie i zostawieniu bagaży popłynęłam na malowniczą Procidę. […]
Aaale piękne zdjęcia! 🙂 Może dodam do listy must see 😉
Nawet nie wiedziałam, że tam jest taka wyspa :), dzięki za przybliżenie miejsca, gdzie nie trzeba się przedzierać przez tłumy turystów 😉
ahh, te wiszące pranie, te wąskie uliczki, te kolorowe domki! moja podróż jest super, ale jednak nie ma to jak stare dobre, śródziemnomorskie miasteczka 🙂 a moja mama trafiła rok temu do Procidy i była zachwycona, ciekawe, kiedy ja tam dotrę!
Ahh te uliczki, te domki, te pranie! Mimo, że podczas mojej podróży nie narzekam na widoki, to tęskni mi się za tymi naszymi środziemnomorskimi miasteczkami 🙂 a moja mama była w zeszłym roku ze znajomymi w Procidzie i to chyba jedno z jej ulubionych włoskich miejsc!
Uwielbiam Włochy, ich jedzenie i niesamowity klimat! Szkoda tylko, że jest tam tak drogo 🙁
Piękna sprawa. My Włochy odkładamy ciągle na potem, ale chyba nie ma co czekać. Widoki piękne, wrażenia na pewno niesamowite (szczególnie we włoskich busikach :)) No i to jedzenie.. Teraz będą za mną chodzić te owoce morza!
Bardzo klimatyczne miejsce i wydaje się być jeszcze takie naturalne. Ciekawe, czy tłumów nie ma ogólnie, czy akurat tak trafiłaś.
Wpisuję na swoją listę 🙂
O takich miejscach zdecydowanie warto wiedzieć! Sam chciałbym się wybrać niegdyś do Neapolu, więc na pewno skorzystam z tego polecenia! Cenię wszystkie praktyczne wskazówki :)!
Zdjęcia mnie zachwyciły, Mogłabym patrzeć i patrzeć.
Włochy urocze jak zawsze, mają coś w sobie te budyneczki, wąskie uliczki, małe knajpki… Niepowtarzalny klimat! Nigdy o tej wysepce nie słyszałam, ale zapisuję sobie w razie potencjalnego wypadu do Włoch (który chodzi mi po głowie od jakiegoś czasu…).
Przyznam szczerze, że nawet nie słyszałam o tej wysepce, a w Neapolu byłam. Ale nic straconego, i tak muszę tam wrócić, choćby żeby zjeść ponownie najlepszą pizze na świecie 😀
Cudowne widoki, pogoda Wam dopisała 🙂 Jedzenie – niby proste, ale wygląda smakowicie… Jako że sama prowadzę blog finansowy i podsumowuję swoje wojaże, to z ciekawości zapytam – robiłaś sobie bilans kosztów po powrocie, ile wyniosła Ciebie w sumie ta wycieczka? Pozdrawiam! 🙂
Tak, robiłam i zmieściłam się w założonym budżecie.
Zawsze jak planuję wyjazd zaczynam od kosztorysu, a potem po powrocie sprawdzam jak bardzo moje założenia różniły się od rzeczywistości. Generalnie udaje mi się trafić 😉
Mega! Zdjęcia przecudne! Wypatrzyłam białego kota i calamari to już nic więcej do szczęścia mi niepotrzebne! 🙂
Ceny tez nie są przerażajace, więc na plus, fajnie, że dostałaś taka praktyczna informacje 🙂
Marzy mi się Neapol jeszcze nigdy nie byłam. Ta wysepka też zapowiada się uroczo.
Oj te Włochy, piękne jak zawsze. Niestety w najbliższym czasie zwiedzę inną część tego cudownego kraju, ale ten wpis zainspirował mnie do dalszych podróży :). Fajnie, że zawarłaś informacje praktyczne.
no zdjecia kusza na maksa ja bym tak bardzo chciala gdzies pojechac w tym roku a tu lipa :/